To znakomite posunięcie Beenhakkera - dzięki niemu zamknął usta tym, którzy dopominali się o najskuteczniejszego strzelca ekstraklasy. Paweł jest w kadrze, ale tak naprawdę go nie ma - pisze "Fakt".

Do spięcia Brożka i Beenhakkera doszło na zgrupowaniu przed meczem z Belgią, jeszcze w minionym roku. Selekcjoner tłumaczył coś piłkarzowi, ten się obruszył i... zaczął wymachiwać rękami. Takie zachowanie rozsierdziło Beenhakkera. Nie zrugał Brożka przy całej drużynie, jednak piłkarze reprezentacji pamiętają doskonale taki obrazek: Leo wziął Pawła na bok w przerwie gierki wewnętrznej i coś długo mu tłumaczył.

Reklama

Od tamtej pory selekcjoner kadry nie widział Brożka w skadzie swojej drużyny. O ile w poprzednim sezonie szło to w parze ze sportowymi powodami - Brożek grał poniżej oczekiwań, o tyle po eksplozji formy napastnika w tym sezonie wydawało się, że nie może dla niego zabraknąć miejsca w reprezentacji. Stało się jednak inaczej.

Brożek to piłkarz impulsywny - podczas meczów i na treningach. Krewki wiślak jest tak ambitny, że gdziekolwiek gra, tam chce być najlepszy. Nie zawsze tak się dzieje, więc górę biorą nerwy. Jedno jest pewne - w obecnej formie piłkarz "Białej Gwiazdy" przydałby się w kadrze - pisze "Fakt".

Reklama