Przy klawiaturze siadają także reprezentanci Łotwy: Maris Verpakovskis, Girts Karlsonss i Kaspars Gorkks. "Jest świetny, będzie tak strzelał dla reprezentacji" pisze ten pierwszy, najbardziej znany zawodnik łotewskiej kadry. „Rudnevs is on fire" (co w wolnym tłumaczeniu znaczy „Rudnevs w gazie") - to wpis Gorkksa. Karlsonss nie wierzy: „nie sądziłem, że zrobi coś takiego". Chyba nikt nie sądził. Bo kto spodziewał się, że ten cichy blondyn z Dyneburga uciszy Stadio Olimpico w Turynie? I to w takim stylu!

Zakochany

- Jak strzelam gole? Sekret - uśmiecha się, pytany o swój sposób na zdobywanie bramek. Najchętniej wszystko trzymałby schowane w tajemnicy. Dlatego nie pali się do rozmów z dziennikarzami. - Nie lubię wywiadów, wolę grać, a nie mówić. Nie cierpię, jak wchodzi się w moje życie prywatne. No, ale czasem muszę się otworzyć. Na przykład dzisiaj - Rudnevs znów się śmieje.
Może Łotysz niechętnie opowiada o sobie, bo ma coś do ukrycia? Nic z tego. Imprezy? Nie lubi, może raz do roku gdzieś wyjdzie. Dziewczyny? Zła wiadomość dla wszystkich fanek - Łotysz jest zajęty. I to od sześciu lat. Jego wybranka to Santa. Od roku już żona. Poznali się na dyskotece, chodzili do tej samej szkoły. Zostali parą i tak jest do dziś. - Teraz czas na dziecko - puszcza oko Rudnevs. Podchodzi do tego bardzo poważnie. Ostatnią książką, jaką przeczytał był... poradnik o tym, jak stworzyć szczęśliwą rodzinę.
Reklama

Liberda: Za moich czasów Polonia ogrywała Ruch