Był to drugi mecz rozegrany przez obie drużyny w tym tygodniu. We wtorek w Zabrzu Lechia pokonała Górnika w spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski 2:0. W porównaniu do pierwszej konfrontacji w gdańskim zespole nastąpiła jednak wymuszona kontuzją Bedi Buvala jedna zmiana, z kolei trener Adam Nawałka z podstawowego składu zostawił zaledwie pięciu zawodników. Te roszady na wiele się jednak nie zdały, bo zabrzanie, którzy wygrali trzy ostatnie mecze, byli tylko tłem dla świetnie dysponowanych gospodarzy.
Podobnie jak w Zabrzu pierwszą bramkę dla Lechii zdobył Abdou Traore, któremu w tej sytuacji wydatnie pomógł bramkarz Górnika. W 17. minucie napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej zdecydował się na strzał z 20 metrów i Adam Stachowiak przepuścił pod brzuchem niezbyt silnie uderzoną piłkę. Trzy minuty później Lechia mogła podwyższyć wynik, jednak po centrze z lewej strony Huberta Wołąkiewicza Ivans Lukjanovs główkował wprost w bramkarza gości.
W 26. minucie było już 1:1. Tym razem nie popisali się defensorzy Lechii oraz Paweł Kapsa, który przepuścił uderzenie z ostrego kąta Marcina Wodeckiego. Po stracie bramki gospodarze rzucili się do bardziej zdecydowanych ataków i na ich efekty nie trzeba było długo czekać. W 32. minucie po zagraniu z lewej strony Pawła Buzały Stachowiaka pokonał Marko Bajić. Po uzyskaniu prowadzenia napór gdańszczan nie zmalał i gości tylko szczęściu oraz dobrze interweniującemu swojemu golkiperowi zawdzięczają, że w pierwszej połowie nie stracili kolejnych goli.Od mocnego uderzenie rozpoczęli gdańszczanie także drugą połowę. Najpierw niewiele brakowało, aby Stachowiaka podaniem głową zaskoczył Mariusz Magiera, a za chwilę po świetnym zagraniu Nowaka bramkarz Górnika w efektowny sposób wygrał pojedynek sam na sam z Buzałą. W 52. minucie, po kolejnej dynamicznej akcji duetu Buzała - Traore, Stachowiak nie miał już nic do powiedzenia, jednak piłka po strzale ciemnoskórego napastnika Lechii trafiła w poprzeczkę.
W 61. minucie gospodarze zdołali udokumentować swoją przewagę trzecim golem. W tej sytuacji nieudaną pułapkę ofsajdową zastawili defensorzy Górnika i po kolejnym znakomitym prostopadłym podaniu Nowaka Buzała, którego nie zdołał dogonić Mariusz Jop, znalazł się sam przed Stachowiakiem i nie zmarnował okazji. Zabrzan dobili nieskuteczny wcześniej Traore oraz rezerwowy Aleksandr Sazankow, który zdobył swojego debiutanckiego gola w Lechii. W 75. minucie zawodnik z Wybrzeża Kości Słoniowej wykończył składną akcję całego zespołu, a cztery minuty później Białorusin skierował do siatki odbitą od słupka piłkę po główce Krzysztofa Bąka.