Starcie wicelidera Arsenalu z mistrzem kraju Chelsea będzie szlagierem 19. kolejki angielskiej ekstraklasy piłkarskiej. Spotkanie na Emirates Stadium zaplanowano na poniedziałek. Pozostałe mecze tej serii odbędą się już w niedzielę - w drugi dzień świąt.W bramce "Kanonierów" wystąpi prawdopodobnie wracający po kontuzji Łukasz Fabiański. Pod jego nieobecność (oraz innego rekonwalescenta - Manuela Almunii) pierwszym golkiperem Arsenalu był Wojciech Szczęsny. Syn Macieja, byłego reprezentanta Polski, zdążył pokazać się z dobrej strony w przegranym 0:1 meczu z liderem Manchesterem United.
Teraz londyńczyków czeka kolejna ciężka przeprawa. Ich rywalem w derbowym spotkaniu będzie aktualny mistrz Anglii - Chelsea. Piłkarze "The Blues" nie wygrali pięciu ostatnich meczów w Premier League (po raz ostatni cieszyli się z ligowego zwycięstwa 10 listopada). W minioną niedzielę mieli zagrać w 18. kolejce z Manchesterem United, ale spotkanie zostało przełożone z powodu niesprzyjającej aury.
Wydaje się, że prezentujący tak słabą dyspozycję zespół Carlo Ancelottiego powinien być łatwym "kąskiem" dla Arsenalu. Problem jednak w tym, że Chelsea... bardzo lubi grać z "Kanonierami". Wygrała z tym rywalem pięć ostatnich meczów (licząc wszystkie rozgrywki), m.in. ligowe spotkanie w październiku na Stamford Bridge - 2:0. Na dodatek w coraz lepszej dyspozycji fizycznej są liderzy Chelsea, którzy jesienią zmagali się z kontuzjami - Frank Lampard, John Terry i Michael Essien.
"Jesteśmy bardzo rozczarowani ostatnimi występami i serią meczów bez zwycięstwa. Zwłaszcza gdy porównamy te wyniki z udanym początkiem sezonu. Na szczęście do drużyny wróciło wielu znakomitych graczy, co powinno dać nam dodatkowy impuls" - powiedział obrońca Chelsea Ashley Cole. Z kolei Arsenal, oprócz wspomnianego Fabiańskiego, może liczyć m.in. na wracających Cesca Fabregasa i Robina van Persiego. "Chcemy pokazać wielki futbol i udowodnić, że jesteśmy mistrzami swojego stadionu. Wprawdzie ponieśliśmy w tym sezonie trzy porażki w domu, ale na szczęście nie płacimy za to wysokiej ceny. Wciąż liczymy się w walce o najwyższe cele" - podkreślił trener Arsenalu Arsene Wenger.