Na Bułgarskiej wracają do starych tematów, dlatego ponownie mówi się o ściągnięciu któregoś z napastników: Cwetan Genkow lub Spas Delew. W grę wchodzi także Yssouf Kone, który jest teraz wolnym piłkarzem, a występował ostatnio w rumuńskim Cluj. Kone interesowała się również krakowska Wisła.

Reklama

Szefowie Lecha zdają sobie sprawę, że czas nieubłaganie ucieka i jak najszybciej trzeba zakontraktować zawodnika, który stanowiłby konkurencję dla Bartosza Ślusarskiego i Artjomsa Rudensa.

Z całej trójki to Kone jest w najlepszej sytuacji, ponieważ ma kartę zawodniczą na ręku, jednak największe wrażenie robi CV Genkowa. Bułgar ma na swoim koncie 11 występów w seniorskiej kadrze swojego kraju, w tym sezonie wypożyczony jest z Dynama Moskwa do Lokomotiwu Sofia, dla którego w 26 meczach zdobył 15 bramek.
Genkow dysponuje najlepszymi warunkami fizycznymi z całej trójki – mierzy 186 centymetrów, podczas gdy Delew to napastnik "kieszonkowy", zaledwie 169 centymetrów nie powala.

Na który wariant zdecyduje się Lech? A może wyciągnie jakiegoś asa z rękawa? Jedno jest pewne – w Poznaniu potrzebny jest napastnik z prawdziwego zdarzenia. Z dwóch powodów. Po pierwsze zespół Jose Marii Bakero czeka walka w Lidze Europy, po drugie – równie trudny bój w ekstraklasie.
Jest jednak pewna obawa – czy napastnik pokroju choćby Genkowa przyjdzie za takie pieniądze, jakie chce wyłożyć Lech, skoro trzy lata temu Dynamo Moskwa kupowało go za 2,2 miliona euro?

>>> Doprowadzili Wentę do furii