"W rozgrywkach pucharowych jest to pewien standard, że ćwiczy się przed rewanżowymi meczami rzuty karne. Z drugiej jednak strony czasami tego się nie robi by... nie prowokować losu" - przyznał z uśmiechem drugi trener Lecha Ryszard Kuźma.

Wtorkowe zajęcia w Bradze lechici zakończyli ćwiczeniem rzutów karnych. "Nie ukrywam, że analizowaliśmy też potencjalnych wykonawców "11" z Bragi i będziemy mieli pewne informacje dla naszego bramkarza. Tutaj jednak od nas samych wiele zależy i my też odpowiednio musimy się do tego przygotować" - dodał Kuźma.

Reklama

Lech w obecnej edycji europejskich pucharów już raz awansował po serii rzutów karnych. W drugiej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów wyeliminował azerski Inter Baku, wygrywając niezwykle dramatyczny konkurs "11" 9:8. Bohaterem spotkania rozegranego w Poznaniu w lipcu ubiegłego roku był Krzysztof Kotorowski. Bramkarz Kolejorza obronił trzy rzuty karne, a na koniec bardzo długiej serii okazał się skutecznym egzekutorem.

"Akurat mam dobre wspomnienia z tego meczu. Fakt, że miało to miejsce w meczu z zespołem Azerbejdżanu, no cóż, ważne, że skończyło się to dla nas pozytywnie i dzięki temu dotarliśmy aż do 1/16 finału Ligi Europejskiej. Dlatego nie ma co się martwić na zapas" - zapewnił Kotorowski.

Rewanżowe spotkanie 1/16 finału LE pomiędzy Sportingiem a Lechem rozegrane zostanie w czwartek o godz. 21.05. Jeśli poznaniacy wyeliminują Portugalczyków, w następnej rundzie trafią na zwycięzcę pary FC Liverpool - Sparta Praga (pierwszy mecz w stolicy Czech zakończył się wynikiem 0:0).