W zakończonym właśnie sezonie ligi portugalskiej drużyna Porto zajęła pierwsze miejsce, dokonując rzadko spotykanego wyczynu - z 30 meczów wygrała aż 27, a trzy razy zremisowała.

Piłkarze Sportingu Braga w ostatniej kolejce dali się wyprzedzić Sportingowi Lizbona i zajęli ostatecznie czwarte miejsce. Jednak nie tylko lokaty w lidze portugalskiej nakazują upatrywać zdecydowanego faworyta w zespole Porto, prowadzonym przez Andre Villasa Boasa, nazywanego "nowym Jose Mourinho".

Reklama

Mistrzowie Portugalii błyszczą formą również w Lidze Europejskiej. W trzech z czterech ostatnich meczów LE wbijali rywalom po pięć goli. Np. w 1/4 finału rozgromili w dwumeczu Spartaka Moskwa aż 10:3 (5:1 i 5:2).

"Mamy nadzieję na piękne zakończenie sezonu. Zagramy tak jak zawsze, czyli ofensywnie, kreatywnie, widowiskowo. Wolelibyśmy umrzeć niż zmienić nasz styl gry" - stwierdził obrazowo trener "Smoków".

Na tle wyników Porto dorobek Bragi - debiutanta w finale wielkiej imprezy - wygląda skromniej, ale pogromca Lecha w 1/16 finału LE nie ma się czego wstydzić. Dla piłkarzy z pięknie położonego stadionu w Bradze obecny sezon jest wyjątkowo udany.

Dzięki występom w Lidze Mistrzów (rozpoczynali sezon jako wicemistrzowie Portugalii), a później w LE zarobili już ponad 15 mln euro. Najbardziej opłacalne były dla Bragi występy w LM. Nagrody m.in. za zwycięstwa nad Arsenalem Londyn oraz Partizanem Belgrad dały łącznie klubowi 11,6 mln euro. Pozostałą kwotę podopieczni Domingosa Paciencii wywalczyli w rozgrywkach LE.

Na tym nie koniec. W przypadku zwycięstwa w finale Ligi Europejskiej otrzymają od UEFA dodatkowe 1,3 mln euro.

Reklama

Bez względu na wynik środowego spotkania swoje odejście z Bragi zapowiedział trener Paciencia. Na razie jednak utalentowany szkoleniowiec, okrzyknięty jedną z największych trenerskich rewelacji w Europie, koncentruje się na finale w Dublinie.

"To mecz mojego życia. Mam nadzieję, że kibice będą po naszej stronie. To tak jak w filmach, kiedy mali bohaterowie próbują pokonać tych większych. Z reguły widownia staje po stronie słabszych" - stwierdził Paciencia.

Początek środowego finału o godz. 20.45.