Adrian Mierzejewski może wrócić do Polonii Warszawa. Jego transfer do Trabzonsporu nie został jeszcze sfinalizowany i po wczorajszym zatrzymaniu prezesa tego klubu Sadriego Senera nie jest pewne, czy dojdzie do skutku. Turcy mieli zapłacić za Polaka 5,25 mln euro. Kwota ta została jednak podzielona na trzy raty: pierwsza ma wynieść 2 mln euro, druga - milion i trzecia - 2,3. "Pierwszą już dostaliśmy" - przyznaje prezes Józef Wojciechowski.

Reklama

Właściciel Polonii zabezpieczył się na wypadek niewypłacalności kontrahentów i zażądał gwarancji bankowych, które mają dotyczyć pozostałych dwóch rat. "Umówiliśmy się z Turkami, że niezwłocznie nam je dostarczą. Tymczasem oni ciągle zwlekają. Jeśli ich nie dostaniemy, transfer nie dojdzie do skutku i Adrian będzie musiał do nas wrócić" - grozi Wojciechowski. "Ciągle mamy kartę piłkarza i nie wydamy jej Turkom bez tych gwarancji. Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. W piątek obiecali, że przekażą je do środy" - liczy Wojciechowski.

>>>Czytaj także: Serbska recepta dla Wisły na Ligę Mistrzów