Klub - organizator meczu - ma obowiązek wysłać do UEFA plan ostatniego dnia przed meczem, włącznie z porami treningu obu ekip i to najpóźniej w południe na trzy dni przed zawodami. Za niedopełnienie obowiązku grożą nawet kary. Problem w tym, że Bułgarzy z niczym się nie spieszyli. W efekcie harmonogram środowego dnia został wysłany do siedziby europejskiej federacji dopiero we wtorek.
"Najpierw mieli zamówić sto biletów, ostatecznie kupią pięćdziesiąt. Jest też problem z ustaleniem, kto jedzie, ilu ich jedzie. Nie sposób porozumieć się z nimi w elementarnych sprawach" - skarży się dyrektor Śląska Małgorzata Korny.
Bułgarskie media też nie wyglądają na zbyt zainteresowane meczem. Wczoraj minął termin składania akredytacji. Chęć obejrzenia spotkania na żywo zadeklarował zaledwie jeden żurnalista z Bułgarii.
W kasach są jeszcze pojedyncze wejściówki na czwartkową potyczkę. Wczoraj do sprzedaży trafiło bowiem dodatkowe 700 biletów z puli, której nie wykorzystali posiadacze karnetów w poprzednim sezonie. Niemal na pewno dzisiaj klub oficjalnie ogłosi, że tego pakietu biletów już nie ma, bo mecz cieszy się równie dużym zainteresowaniem, jak spotkanie z Dundee.