Wybory nowego zwierzchnika naszej federacji zaplanowano na grudzień 2012 roku. Jeśli biało-czerwoni zawiodą na najważniejszej imprezie w historii naszego futbolu, pozycja obecnego prezesa będzie bardzo zagrożona. Na giełdzie potencjalnych następców pojawiają się co chwila nowe nazwiska. Jednym z głównych konkurentów Laty może okazać się były premier, Jan Krzysztof Bielecki.

Reklama

"Wydaje mi się, że pewna formuła powoli się wyczerpuje i tacy ludzie jak Listkiewicz, Lato, Boniek czy Szarmach nie zbawią polskiej piłki. W PZPN-ie przydałby się ktoś niezależny finansowo, sprawnie poruszający się na salonach, z rozległymi znajomościami. Taka osoba mogłaby bardzo pozytywnie wpłynąć na wizerunek związku" - przekonuje w rozmowie z "Faktem" poprzedni prezes PZPN-u, Michał Listkiewicz.

Jako przykład udanych reform przywołuje on Węgry. Od dłuższego czasu tamtejszy futbol stoi na bardzo niskim poziomie. W zeszłym roku prezesem związku piłkarskiego Madziarów został Sandor Csanyi. To prezes największego banku w tym kraju, przyjaciel premiera Viktora Orbana.

"Od razu wzięli się za wprowadzanie zmian. Powstało wiele korzystnych ustaw dla sportu, inwestujący otrzymują ulgi podatkowe. Piłka nożna na Węgrzech zaczęła się rozwijać w bardzo szybkim tempie. Już teraz mają bardzo zdolną młodzież i w przeciągu kilku lat mogą dołączyć do europejskiej czołówki" - twierdzi Listkiewicz.

Reklama

15 listopada w Poznaniu reprezentacja Polski zagra w meczu sparingowym z Węgrami. Na stadionie Lecha ma pojawić się prezes Csanyi. "Warto by było zorganizować jego spotkanie z przedstawicielami rządu, na pewno mogliby się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Tak jak już mówiłem, mógłbym pełnić rolę tłumacza, bardzo chętnie pomogę" - dodaje Listkiewicz.

>>>Czytaj także: Peszko gotowy strzelać Włochom