Dla Kuby udział w pogrzebie ojca z pewnością było ciężką decyzją. Wszystko dlatego, że najbliższa rodzina nie utrzymywała z nim kontaktów. Powodem była straszliwa zbrodnia, której dopuścił się ojciec piłkarza. 13 sierpnia 1996 roku Zygmunt Błaszczykowski zabił nożem swoją żonę Annę - pisze "Fakt". Niespełna 11-letni wówczas Kuba był świadkiem makabrycznej zbrodni. Dwa lata temu opowiedział o wszystkim w programie „Niepokonani” dziennikarzowi TVP Krzysztofowi Ziemcowi.

Reklama

Przez wiele lat był to dla mnie temat, o którym chciałem zapomnieć. To piętno będzie mi towarzyszyło do końca życia. Oddałbym wszystko, żeby mama dalej żyła. To co się wtedy wydarzyło, odmieniło moje życie o 180 stopni. Inaczej zacząłem myśleć, jeść - opowiadał dziennikarzowi TVP przejęty Kuba. To tak jakby kamień spadł ci na głowę, a po tygodniu obudziłbyś się i zmuszony zostałbyś do rozpoczęcia nowego życia. Nigdy nie zrozumiem co było przyczyną i dlaczego to się stało.

O wydarzeniach z tamtego tragicznego dnia ciężko mu zapomnieć. Wówczas przez pięć dni nie jadł, nie wstawał z łóżka. Czuwali przy nim bliscy - babcia Felicja i wuj Jerzy Brzęczek, niegdyś gwiazda piłkarskiej reprezentacji Polski. To oni wychowywali osieroconych braci.

Kilka lat temu ojciec Jakuba wyszedł na wolność. Ale Kuba razem z młodszym bratem Dawidem nie utrzymywał z ojcem kontaktu. Jednak gdy w zeszłym tygodniu Zygmunt Błaszczykowski zmarł, mimo wszystko postanowili pojechać na jego pogrzeb.

Reklama

Na pogrzeb przyjechała prawie cała rodzina. Odbył się we wtorek w Kłobucku. To miejscowość oddalona o 11 kilometrów od Truskolasów, gdzie Kuba się wychowywał. Bliscy nie chcieli udzielać informacji na temat śmierci ojca piłkarza.

Nie udzielamy na ten temat żadnych informacji, to jest sprawa prywatna. Mnie zresztą nie było na pogrzebie - mówi krótko Jerzy Brzęczek.
Kuba, jako ostatni z naszych reprezentantów, dotarł już do Lienz. Przygotowuje się teraz do pierwszego meczu EURO z Grecją 8 czerwca.

>>>Czytaj także: Nie poszła do łóżka za milion euro