Jako grający prezes klubu mogę zadeklarować, że dłużej utrzymamy remis w meczu z kadrą, aniżeli tej udało się to w pojedynku z Ukrainą Wierzę w chłopaków - mówi portalowi gazeta.pl prezes Odlewu Poznań, Michał Bartkowiak. Nie jesteśmy samobójcami. Reprezentacji z czasów Kazimierza Górskiego czy Antoniego Piechniczka byśmy nie wyzywali. Przy kadrze Jerzego Engela mielibyśmy poważne wątpliwości. Co do obecnej drużyny Polski takich wątpliwości nie mamy - tłumaczy Jan Andrzejewski z klubu. Nie różnimy się aż tak bardzo od San Marino, nie uważamy się za gorszych. Też uprawiamy piłkę amatorską i po meczu idziemy do pracy z zakwasami. W naszym zespole nie brakuje prawników, urzędników czy barmanów jak w San Marino. Stolarza chyba tylko nie mamy - dodaje.
Zawodnicy z amatorskiego zespołu przypominają słowa reprezentantów Polski, że nie ma słabych drużyn. Uważamy, że możemy nie przegrać wyżej niż San Marino - mówią piłkarze. A nawet jeśli, to będziemy zaszczyceni faktem, iż to na nas reprezentacja Polski się przełamie, a Robert Lewandowski strzeli wreszcie gola z akcji. Obiecujemy, że nie sfaulujemy ani nie zagramy ręką w polu karnym - dodają. Smutno im tylko, że nie będą mogli wymienić się koszulkami - w klubie jest tylko jeden komplet strojów.
Odlew to klub amatorski, założony ponad 10 lat temu w poznańskiej "Gazecie Wyborczej". Początkowo zadaniem piłkarzy było nie przegrywać dwucyfrowo, jednak teraz klub wygrywa spotkania w klasie B, ma także potężnego sponsora - ukraiński browar. Sama nazwa zespołu pochodzi z filmu "Piłkarski poker".