Do katastrofy doszło w poniedziałek ok. 22.15 czasu lokalnego (4.15 w Polsce). Na pokładzie było 81 osób, w tym 22 piłkarzy zespołu brazylijskiej ekstraklasy. Początkowo informowano, że spośród nich przeżyli obrońca Alan Ruschel (27 lat) oraz obaj bramkarze: Danilo i 24-letni Follmann. Wśród ocalałych znaleźli się także dziennikarz Rafael Hensel i boliwijska stewardessa Ximena Suarez.

Reklama

Nie udało się jednak uratować Danilo, za to strażacy wydobyli z wraku 31-letniego obrońcę Neto, który został odwieziony do szpitala. Według świadków, gdy dotarł w karetce do szpitala, był przytomny, ale miał liczne obrażenia twarzy.

Cuda się zdarzają. Pracujemy nad tym, by wydobyć z wraku wszystkie zwłoki, ale okazało się, że jedna z osób żyje - powiedział strażak uczestniczący w akcji ratunkowej.

Niektóre media informują, powołując się na władze kolumbijskiego lotnictwa, że wśród ocalałych jest też członek załogi Edwin Tumiri, ale na razie oficjalnie tego nie potwierdzono. Ruschel, Hensel i Suarez są w stanie stabilnym, Follmann wciąż przechodzi badania.

Ok. 22 czasu lokalnego (4 w Polsce) piloci zgłosili awarię elektryki w samolocie. Kwadrans później wieża utraciła z nimi kontakt, a maszyna zniknęła z radarów. Do katastrofy doszło przy podejściu do lądowania, na górzystym obszarze poza miastem.

Z powodu tragedii zostały wstrzymane wszystkie rozgrywki piłkarskie w Brazylii, a także finał Pucharu Copa Sudamericana (Puchar Ameryki Południowej). W środę Chapecoense miało zmierzyć się w nim z Atletico Nacional.

W Chapeco ogłoszono 30-dniową żałobę, odwołano też wszystkie zaplanowane zabawy sylwestrowe.