"Mamy trzech wspaniałych napastników, bardzo skutecznych i grających w czołowych klubach Europy. Wszyscy, a szczególnie Krzysztof Piątek, bardzo się rozwinęli" - powiedział Brzęczek o piłkarzu Milanu, Robercie Lewandowskim i Arkadiuszu Miliku, którzy należą do najlepszych strzelców ligi włoskiej i niemieckiej.
Zwrócił uwagę, że wszyscy ci piłkarze są też świadomi swojej roli w kadrze. "Musimy zachować rozsądek i mieć jasność, co jest najlepsze dla reprezentacji. Oczywiście każdy chce grać, każdy jest gotowy, ale są też świadomi tego, że nie wszyscy mogą być jednocześnie na boisku. Jest trójka w pierwszej linii na światowym poziomie i musimy to wykorzystać, są jeszcze Dawid Kownacki, Łukasz Teodorczyk i to bardzo pozytywne, ale nie mogę wystawić więcej niż 11 zawodników w podstawowym składzie. Kiedyś Polska grała z Cyprem mając pięciu czy sześciu napastników, a mecz skończył się remisem 0:0" - dodał.
Selekcjoner zwrócił uwagę także na rolę rezerwowych, bo w takiej - jak wskazują jego słowa - będą pojawiać się bardzo skuteczni napastnicy... Dodał, że wartość i pozycja w reprezentacji kapitana Lewandowskiego są znane i jasne. Co w tej sytuacji z Piątkiem i Milikiem?
"Napastnicy są egoistami i muszą nimi być, bo rozliczani są ze zdobywanych goli. Siedząc na ławce trzeba być głodnym gry, także może wściekłym na mnie, a potem wejść na murawę, pokazać swą jakość i tym samym, że i ja, i sztab pomyliliśmy się w wyborze składu. Na dziś ta wymieniona trójka jest na niesamowitym poziomie, zdaję sobie sprawę, że niekiedy decyzje personalne nie będą łatwe, rozmowy także, ale sobie z tym poradzimy. Najważniejsze jest dobro zespołu narodowego" - podkreślił.
Na pytanie dotyczące ustawienia drużyny w eliminacjach mistrzostw Europy, odparł, że decyzję podejmie przed pierwszym meczem - 21 marca z Austrią w Wiedniu. Trzy dni później biało-czerwoni zagrają w Warszawie z Łotwą. Brzęczek przyznał, że "raczej pozostanie przy powołaniach dla trzech napastników".
"Najważniejsze, aby wyjściowa jedenastka tworzyła rozumiejącą się drużynę i aby wszyscy wiedzieli, co mają robić na murawie. W porównaniu z grupą 27-30 zawodników, która przyjeżdżała na jesienne zgrupowania, pojawią się co najmniej dwie nowe twarze. Nie chcemy, aby było ich zbyt wiele ze względu na ograniczone możliwości treningowe przed pierwszymi meczami. Będziemy mieli praktycznie jedne zajęcia taktyczne" - powiedział Brzęczek, który zamierza także sięgnąć po piłkarza z ekipy młodzieżowej Czesława Michniewicza.
Wyjaśnił, że z grona młodych graczy najbliżej powołania jest Szymon Żurkowski z Górnika Zabrze, który od lipca będzie występował we włoskiej Fiorentinie. "Poczynił duże postępy, a z wysokości trybun widziałem bardzo dobre spotkanie w jego wykonaniu z Wisłą Kraków. Transfer do Włoch jest potwierdzeniem możliwości i umiejętności Żurkowskiego".
Obecność Żurkowskiego w środku pola (na przykład po wejściu w trakcie meczu) może sprawić, że na lewą stronę pomocy zostanie przesunięty Piotr Zieliński. "Większość spotkań w Napoli rozgrywa po tej stronie drugiej linii, spisuje się bardzo dobrze i to jest pewna opcja dla kadry" - dodał trener.
Brzęczek przyznał także, że nie wybrał jeszcze bramkarza, który założy bluzę z numerem jeden. "Mamy trójkę na wysokim poziomie, a decyzję podejmę na krótko przed marcowymi meczami. Obowiązuje zasada, że +jedynka+ broni w wiosennych meczach, a potem będzie się ewentualnie korygować i ogłaszać, kto stanie w bramce na kolejne gry eliminacyjne".
W obronie, niemal już tradycyjnie, problemem jest obsada lewej strony. Szkoleniowiec powiedział na wtorkowej konferencji w Warszawie, że problemy zdrowotne ponownie ma Maciej Rybus, a powodem do zmartwienia jest niezmiennie sytuacja z Arkadiuszem Recą, rezerwowym w Atalancie Bergamo.
"Rybusowi odnowiła się kontuzja z jesieni, z kolei w przypadku Recy problemem jest brak minut w Serie A. Był temat wypożyczenia do Frosinone, co byłoby korzystne, ale ostatecznie do niego nie doszło. Zobaczymy, może w przypadku Arka powtórzymy wariant np. z Jankiem Bednarkiem, z którym zaryzykowaliśmy, ale na niego konsekwentnie stawialiśmy i to się opłaciło" - przyznał.
Selekcjoner dodał, że osobiście spotykał się i rozmawiał wcześniej m.in. z Lewandowskim, Rybusem, Marcinem Kamińskim, Wojciechem Szczęsnym czy Łukaszem Fabiańskim, a przed nim i sztabem kolejny wyjazdy w celu obserwacji kadrowiczów.
"W ostatni weekend byłem na meczach Atalanty z Milanem i Interu z Sampdorią, porozmawiałem z Krzyśkiem Piątkiem, Karolem Linettym i Bartoszem Bereszyńskim. W przyszłym tygodniu skieruję się na Wyspy Brytyjskie, gdzie we wtorek gra Hull City (Kamil Grosicki), w środę Manchester City z West Ham (Fabiański), w piątek Leeds United (Mateusz Klich) u siebie, a w sobotę Manchester United z Southampton (Bednarek). Później jadę do Kamila Glika do Monako, następnego dnia (10 marca) Sampdoria gra z Atalantą, a potem w Monachium spotkam się ponownie z Robertem Lewandowskim przy okazji spotkania Ligi Mistrzów Bayern - Liverpool (13.3)" - stwierdził.
Odniósł się ponadto do transferu Przemysława Frankowskiego do Chicago Fire.
"Dla mnie to niezrozumiała decyzja, że akurat w tym momencie decyduje się na wyjazd do USA. Trzeba będzie wziąć pod uwagę i analizować jego dyspozycję po długich podróżach, po zmianie czasu itd. W końcówce poprzedniego roku zdał egzamin w meczach z Czechami i Portugalią, dlatego żal, iż w takim momencie opuszcza Europę. Ale przed nikim nie zamykam drzwi do reprezentacji" - wyjaśnił Brzęczek.
Pytany o pierwszego rywala - Austrię, ocenił, że to "nieprzyjemny zespół, agresywny i wybiegany, bardzo groźny przy stałych fragmentach gry".
"Największymi gwiazdami są Arnautovic i Alaba. Ta dwójka ma bezsprzecznie największy wpływ na poczynania austriackiej drużyny. Marko Arnautovic to piłkarz troszkę szalony, ale kiedy jest w formie potrafi w pojedynkę rozstrzygnąć losy meczu. Co do Davisa Alaby, wystarczy popatrzeć na to, co gra i jaką ma pozycję w Bayernie Monachium".