Leo Beenhakker w spotkaniu z Finlandią chce wystawić wysokiego napastnika. Najwyższy z zawodników na tej pozycji jest pan...

Gdybym zagrał, to oczywiście byłbym bardzo zadowolony. Konkurencja jest jednak ogromna. Jest czterech napastników. Z przodu może grać Ebi Smolarek, a nawet Jacek Krzynówek.

Ale żaden z nich nie wygra pojedynku główkowego z Samim Hyypią!

Racja, to akurat mój spory atut, bo Finowie są mocni w swoi polu karnym. Bardzo lubię grać w powietrzu, więc mam nadzieję, że dostanę szansę i ją wykorzystam, strzelając bramkę rywalom.

Finlandia powinna być znacznie łatwiejszym przeciwnikiem niż Portugalia. W Lizbonie polscy napastnicy nie stworzyli zbyt wielu sytuacji.
Myślę, że będziemy mieć więcej okazji niż w sobotę. Z drugiej strony w Lizbonie, chociaż to rywale byli częściej przy piłce, też zbyt wielu okazji nie mieli. Więc nie narzekajmy. Z Finlandią powinno być łatwiej, ale tabela pokazuje, że w naszej grupie nie ma łatwych przeciwników. A na pewno takim nie jest Finlandia, która u siebie może wygrać z każdym, i jak na razie prawie z każdym wygrywa, a jeśli remisuje to z tak silnym rywalem, jak Portugalia.

Przed rozpoczęciem kwalifikacji mało kto brał pod uwagę Finlandię jako kandydata do walki o awans. Tymczasem nasi dzisiejsi rywale są tuż za nami.

Dokładnie mają zaledwie dwa punkty straty, więc nie możemy z nimi przegrać. Dziwi mnie opinia o Finach, bo od początku wiedziałem, że to bardzo dobry zespół. Miałem okazję grać w Tottenhamie ze świetnym piłkarzem Timu Tainio i od tej pory mam wielki szacunek do Finów. Przecież Sami Hyypia grał przez wiele lat w Liverpoolu i był tam jedną z najważniejszych postaci, Johansson świetnie radził sobie w Glasgow Rangers, Forsell świetnie gra w Birmingham. Litmanen kilka lat temu był jednym z czołowych piłkarzy w Europie. Ale on akurat nie zagra, co jest dla Finów fatalną wiadomością. Jeśli więc ktoś się orientuje w piłce, to wie, że mamy do czynienia z mocnym zespołem.

Większość wymienionych przez pana zawodników gra na Wyspach.
Zgadza się, mają też brytyjskiego trenera, Roya Hodgsona. Można powiedzieć, że grają brytyjski futbol, zresztą jak wszystkie skandynawskie zespoły. Będzie więc ciężka walka, ale absolutnie jesteśmy w stanie ten mecz wygrać.

Utarła się opinia, że polscy piłkarze maja problemy z rozegraniem dwóch dobrych spotkań w przeciągu czterech dni. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

Przede wszystkim z tak postawioną tezą nie mogę się zgodzić. Przecież w eliminacjach do mistrzostw świata mieliśmy dobre mecze z Austrią i Walią w ciągu trzech dni. A przecież mecz z Portugalią, który wygraliśmy jesienią w Chorzowie, też był drugim z serii. Nie ma więc żadnej reguły.












Reklama