Mecz Legii z Widzewem z pewnością będzie obfitował w starcia Choto z Piechną. Legionista z Zimbabwe jest postrachem polskiej ekstraklasy. Nie tylko ze względu na duże umiejętności. Choto często kopie, szczypie i znieważa rywali. Jakby tego było mało, po meczu ma zwyczaj oskarżać swoje ofiary o rasizm. Tak było choćby w przypadku Piechny - pisze "Fakt".
"Choto tak się zachowuje, gdy nie może sobie z kimś poradzić na boisku" - twierdzi Piechna. "W tamtym meczu strzeliłem Legii gola i on nie mógł mi tego darować. Zaczął mnie zaczepiać, nie pozostałem mu więc dłużny. Nikt nie będzie na mnie bezkarnie krzyczał, żebym spie..." - wspomina dawny incydent "Kiełbasa".
Niedawno Piechna, po nieudanym pobycie w Torpedo Moskwa, wrócił do Polski i podpisał kontrakt z Widzewem. Ma tylko jedno zadanie: strzelać gole. "Nie udało mi się trafić do siatki w spotkaniu z Ruchem Chorzów, zrobię wszystko, żeby teraz strzelić gola Legii" - zapowiada widzewiak. "Choto na pewno będzie wtedy sfrustrowany i znowu oskarży mnie o rasizm. Ale ja nie pękam. Kto mnie zna, ten wie, że żadnym rasistą nie jestem, tylko kocham zdobywać bramki. Za wszelką cenę" - zapewnia były król strzelców polskiej ekstraklasy.
"Spie... ty ku..." - krzyknął jeden. "Ty czarnuchu" - odkrzyknął drugi. To nie była pyskówka chuliganów, tylko zawodowych piłkarzy: Dicksona Choto i Grzegorza Piechny. Kłótnia wybuchła podczas zeszłorocznego meczu Korony Kielce z Legią Warszawa (3:0). Dzisiaj ci zawodnicy znów zagrają przeciwko sobie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama