W ostatnich meczach eliminacji najważniejsze będą gole. Niestety, nasi napastnicy nie imponują skutecznością w swoich klubach, a niektórzy z nich w ogóle nie grają. Jacek Bąk, który jest obrońcą, zdobył dla Austrii Wiedeń dwie bramki. Czyli tyle samo co wszyscy napastnicy reprezentacji razem wzięci! - pisze "Fakt".

"Nie mogę mówić za kolegów, bo oni wiedzą najlepiej, czemu nie strzelają goli albo dlaczego nie grają w klubach. Mogę powiedzieć za siebie, że zawsze, kiedy gram w podstawowym składzie i strzelam gola, to po takim meczu trener sadza mnie na ławce rezerwowych. Czemu? Nie wiem, to samo pytanie zadają mi angielscy dziennikarze" - opowiada „Sagan”.

Napastnik Świętych trafił w dwóch meczach - z Crystal Palace i Barnsley. "W sumie rozegrałem trzy mecze w pierwszym składzie. Ostatnio gram częściej i wszystko wraca do normy. Wychodzę na prostą" - przekonuje Saganowski.

Niestety, tego samego nie może powiedzieć Matusiak, który znalazł się na kolejnym zakręcie. Napastnik, który jesienią był objawieniem w kadrze, odszedł z Palermo do Heerenveen, bo miał regularnie grać. Tymczasem w nowym klubie ma stare problemy. Nawet gdy jego klub strzela w jednym meczu dziewięć goli, Matusiaka próżno szukać wśród zdobywców bramek, bo siedzi na ławce. Można powiedzieć, że wpadł z deszczu pod rynnę.

Podobnie jest z Żurawskim. Kapitan reprezentacji Polski najczęściej nie jest brany pod uwagę przy ustalaniu osiemnastki meczowej. Nic dziwnego, bo kiedy już Gordon Strachan dawał mu szansę, Polak nie potrafił jej wykorzystać. Tak było sześć razy w tym sezonie. „Żuraw” jest cieniem piłkarza sprzed dwóch lat. Wystarczy dodać, że w tych eliminacjach zdobył dla reprezentacji jedną bramkę - w meczu z Armenią. Koledzy zagrywali do niego wszystkie piłki, byle tylko się odblokował. Udało się, niestety na krótko.

Największą zagadką jest Zahorski. Facet nie strzelił gola w polskiej lidze w tym sezonie, a mimo to zwrócił na siebie uwagę selekcjonera. "Sam byłem zaskoczony. Cóż, są łowcy pola karnego, ale są też grający z tyłu, za ich plecami, i ja jestem takim napastnikiem" - argumentuje. Ma trochę racji. Tyle że w przypadku kadry najbardziej wartościowi piłkarze grający za napastnikami to... pomocnicy. Jacek Krzynówek i Euzebiusz Smolarek strzelili razem osiem goli w eliminacjach. W nich cała nadzieja.









Reklama