Donald Tusk mówił już wcześniej, że wyjazd na mecz odradziła mu żona. Bo gdyby - odpukać - Polska ten mecz przegrała, to właśnie premiera kibice obwinialiby za porażkę. Padło więc na rodzinę, dom i Sopot.

Reklama

Premier jest nawet zadowolony. Bo ostatnio lekko się przeziębił. Będzie się więc kurował, a - po ewentualnym awansie - świętował go z bliskimi.