Serbowie mają jeszcze teoretyczne szanse na awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że w meczach z Polską i Kazachstanem zdobędą komplet punktów, a jednocześnie Portugalia przegra na własnym boisku z Finlandią. "Nie chce mi się wierzyć w taki scenariusz" - twierdzi Vuković. "Portugalczycy są przecież w wymarzonej sytuacji: grają u siebie i to oni bronią drugiej pozycji w tabeli" - wtóruje mu Radović.

Kapitan Legii nie ma wątpliwości, że odpowiedzialność za fatalną postawę Serbów w eliminacjach do Euro 2008 ponosi trener kadry Javier Clemente. "W serbskim futbolu już chyba nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Mimo ewidentnego braku wyników Clemente opowiada w wywiadach, jak to dobrze dzieje się z serbską piłką. Trochę znam się na futbolu w moim rodzinnym kraju i nie dam się nabrać na te bajki. On po prostu robi dobrą minę do złej gry" - kręci głową Vuković, którego wyraźnie zaskoczyła poniedziałkowa deklaracja hiszpańskiego szkoleniowca.

"Chcę pracować z serbską reprezentacją do mistrzostw świata w 2010 roku" - mówi Clemente. "Zbudowałem młodą, pełną entuzjazmu drużynę. Straciliśmy trochę punktów ze słabszymi rywalami, bo naszym zawodnikom brakuje ogrania na arenie międzynarodowej".

"Jeśli nasi działacze chcą, żeby reprezentacja liczyła się w europejskiej piłce, powinni rozejrzeć się za nowym selekcjonerem" - twierdzi stanowczo Vuković. Na niekorzyść Serbów przemawia dodatkowo fakt, że sami raczej nie wierzą w awans do rozgrywanego w Austrii i Szwajcarii turnieju. "Kiedy Polska grała z Belgią, a w Belgradzie odwołano mecz z Kazachstanem, rozmawiałem z moim przyjacielem Milosem Krasiciem z CSKA Moskwa" - opowiada Radović. "Nasi reprezentanci chcą, żeby te eliminacje skończyły się jak najszybciej. Do meczu z Polską podejdą z podobnym nastawieniem, bo już oswoili się z myślą, że zabraknie ich na Euro 2008".

Pytany o formę reprezentantów Serbii, Vuković nie zostawia na rodakach suchej nitki. "To śmieszne, że Serbowie cieszą się respektem w klubach, a w drużynie narodowej nic nie grają. Niech udowodnią, że ich zarobki, co najmniej dwukrotnie wyższe od polskich zawodników, to nie przypadek" - apeluje.

Zdaniem Serbów z Łazienkowskiej tajną bronią gospodarzy może okazać się Nikola Zigić. Mierzący ponad dwa metry wzrostu napastnik Valencii może sprawić polskim obrońcom sporo kłopotów. "Będzie groźny zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. Bardzo dobrze gra głową i ciężko go upilnować w polu karnym" - charakteryzuje Zigicia piłkarz Legii.

A jaka jest najsłabsza strona naszych dzisiejszych rywali? "Bez wątpienia szwankuje gra na skrzydłach, zwłaszcza na prawej stronie. Mamy na tych pozycjach młodych zawodników, który często popełniają proste błędy" - zdradza Radović.

Trener serbskiej reprezentacji ma nadzieję, że na meczu z Polską pojawi się duża grupa fanów gospodarzy. Nie jest jednak wykluczone, że na trybunach belgradzkiej Marakany głośniejszą grupę stanowić będą Polacy. "Mecz z Kazachstanem, którego nie udało się rozegrać, przejdzie do historii pod względem najniższej od lat frekwencji na trybunach. Ale to nic dziwnego. Ludzie są zdegustowani tym, co reprezentacja pokazała w eliminacjach. Trudno się więc spodziewać tłumów na meczu z Polską" - kończy Vuković.













Reklama