Kilku zawodników Jagiellonii po ostatnim meczu rundy oddało kibicom koszulki. Uczynili to pod wpływem radości ze świetnego 9. miejsca, jakie udało im się zająć jesienią. Niestety, szybko zrzedły im miny, kiedy dowiedzieli się, że pieniądze za koszulki potrącono im z wypłaty!

Reklama

"O tej sytuacji dowiedzieliśmy się tuż przed wyjazdem na pierwsze zgrupowanie do Kętrzyna. Z pensji obcięli nam po 600 złotych, a ci, co oddali kibicom także koszulki rezerwowe, stali się ubożsi nawet o 1200 złotych. Chcieliśmy podziękować kibicom za wsparcie, ale radosny nastrój popsuli nam działacze" - mówią zawiedzeni gracze.

Kwoty, które zniknęły z kont jagiellończyków, są szokujące. Białostoczanie kilka lat temu podpisali kontrakt z mało znaną na piłkarskim rynku firmą Zina. W ofercie tej producenta są koszulki w cenie hurtowej... pięć razy niższej od kary, jaką na piłkarzy nałożył klub.

Potrącanie za sprzęt to kolejna bzdura, jaką wymyślono w Jagiellonii. Piłkarze - jako jedyni w ekstraklasie - przez całą poprzednią rundę nie mieli regulaminu premii za zdobyte punkty. A nazbierali ich sporo - 23. "Nie dosyć, że graliśmy tylko za gołe pensje, to i z tych nam potrącono. Gdybyśmy wiedzieli, że koszulki są takie drogie, to pewnie nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby je rzucić w trybuny" - denerwują się piłkarze.

Reklama