"Fakt": Gdyby nie norweski sędzia Ovrebo, który nie uznał wam prawidłowego gola w meczu z Rumunią do awansu wystarczyłby wam remis z Francją. Zdobyliście punkt, a mogliście trzy. Pomyłki panów z gwizdkami powoli stają się zmorą tych mistrzostw.GIANLUIGI BUFFON: Najwyraźniej nie radzą sobie z presją. Skrzywdzili nas, ale także kilka innych mniej eksponowanych drużyn. Czasami wydaje mi się, że w każdym meczu trzeba grać tak dobrze, strzelić tyle goli, żeby błędy sędziego nie odebrały ci zasłużonego zwycięstwa. Pomyłki arbitrów zawsze wprowadzają niepokój w poczynania piłkarzy. Tracą pewność siebie, bo myślą o niesprawiedliwej decyzji.

Reklama

Czy problem sędziowskich wpadek da się w ogóle rozwiązać?
Wystarczyłoby trochę umiaru w ocenianiu akcji podbramkowych i fauli. Nie wiem, może potrzeba więcej profesjonalizmu. Chociaż z drugiej strony piłka nożna jest dziś dużo bardziej dynamiczna niż kiedyś. Nigdy nie przypuszczałem, że mecz Włochy - Francja kiedykolwiek będzie przesądzał o odpadnięciu jednej, a nawet dwóch tak wielkich drużyn. Dla nas to wielki szok, dlatego teraz potrzebujemy zwycięstwa za wszelką cenę! Przyjechaliśmy tutaj, aby zostać zostać zapamiętanymi, aby cieszyć kibiców naszą grą. Teraz wszyscy liczą, że wygramy chociaż jeden mecz. Musimy w końcu zaprezentować formę godną mistrzów świata.

Od berlińskiego finału dwukrotnie graliście w eliminacjach z Francuzami przegrywając 1:3 i remisując bezbramkowo. Kto dziś jest faworytem?
Moim zdaniem trudniejsze zadanie czeka Francuzów. Ciężko będzie im zapomnieć o bolesnej porażce z Holendrami, tym bardziej, że wypadli gorzej od nas. Zagrali starym, zgranym i wypróbowanym składem, a mimo to mieli olbrzymie problemy z komunikacją, zwłaszcza w obronie. My popełniliśmy podobne błędy, ale było to tydzień temu. Nikt z nas już o tym nie pamięta. Mamy to za sobą, a oni wciąć czują się poniżeni.

Pan lekcję holenderskiego futbolu też mocno przeżył. W emocjach padło stwierdzenie, że był to dla pana najgorszy występ w 12-letniej karierze w barwach narodowych.
Długo nie mogłem dojść do siebie po tej klęsce. Chyba tak ja wszyscy nasi rodacy. Po porażce i remisie w dwóch pierwszych meczach istnieją tylko dwie reakcje: albo kompletny brak wiary w swoje możliwości i depresja, albo pozytywne odreagowanie, takie jakie zaprezentowaliśmy przeciwko Rumunii.

Żadnej korzyści z tej psychologicznej przewagi nie będzie, jeśli Holendrzy odpuszczą spotkanie z Rumunami.
Jestem pewien, że Holandia zagra o trzy punkty. W ich mentalności nie mam miejsca na kumoterstwo, jakieś nieczyste układy. Chyba że dojdą do wniosku iż korzystniej wyeliminować za jednym zamachem dwóch, groźnych rywali i niż trafić na któregoś z nich w półfinale.

W czym tkwi siła piłkarzy Marco van Bastena zdolnych do rozgromienia w kilka dni aktualnych mistrzów i wicemistrzów świata?
Pokazali, że są niesamowicie mocni fizycznie. Wszystko im wychodzi, niemal każda akcja kończy się golem.

Holandia, Portugalia czy Hiszpania? Która z tych drużyn jest głównym faworytem do końcowego triumfu?
Największe wrażenie zrobiła na mnie Portugalia, bo na boisku tworzy całość, a przy tym ma wspaniale indywidualności. Potrafią razem się bronić i atakować 4, 5 zawodnikami. Grają szybko, są świetnie przygotowani atletycznie. Ale to nic nowego. Do takiego poziomu dochodzili co najmniej 4 lata. Z kolei Holandia to - tak jak już mówiłem - siła przebicia i wielki entuzjazm. Hiszpania to przede wszystkim indywidualności.