Wyrok jest nieprawomocny. Sąd Okręgowy w Krakowie wymierzył Janowi P. także karę miesiąca pozbawienia wolności - na poczet tej kary został zaliczony mu okres, który spędził w areszcie. Z kolei prace społeczne sportowiec będzie wykonywał przez 20 godzin miesięcznie; nawiązkę w wysokości 10 tys. zł ma wpłacić na Fundusz Sprawiedliwości.
Jeśli chodzi o okoliczności popełnienia czynu zarzuconego oskarżonemu, to one w ocenie sądu, w świetle zebranego w tej sprawie materiału dowodowego, nie budzą one wątpliwości - podkreślił sąd w wyroku. Jak przypomniał, P. przyznał się do winy, a także wyraził skruchę i żal z powodu swojego zachowania.
W trakcie poprzedniej rozprawy obrońca sportowca, w związku z zawartym z oskarżycielem porozumieniem, złożył w imieniu swojego klienta wniosek o wydanie wyroku bez przeprowadzania rozprawy. Zaproponowana przez niego kara była spójna z tą, którą wymierzył sąd.
Biorąc pod uwagę postawę oskarżonego, którą zaprezentował na etapie postępowania przygotowawczego i na rozprawie, sąd uznał, że cele tego postępowania zostaną osiągnięte, mimo nieprzeprowadzenia rozprawy w całości - podkreślono w uzasadnieniu
"Czas na refleksję"
Ponadto sąd przypomniał, że P. wskazywał, iż podczas swojego pobytu w areszcie "miał czas na refleksję". I takie refleksje snuł, czego wyrazem było wyrażenie skruchy i żalu z powodu popełnienia czynu, zarzucanego mu w tej sprawie, z powodu zachowania, jakie podjął - wskazał.
Pierwsza rozprawa w sprawie piłkarza odbyła się w zeszłą środę. Z odczytanych wówczas wyjaśnień P. jasno wynikało, że wziął on udział w rozgrywkach, mimo świadomości, że jest zarażony koronawirusem. Jestem załamany. Zachowałem się jak idiota. Naraziłem wiele osób, moich znajomych, na zakażenie - przyznał.
Mecz i zakupy zamiast kwarantanny
Mecz Pucharu Polski rozegrany został 19 sierpnia w małopolskich Krzeszowicach. Dzień wcześniej P. otrzymał pozytywny wynik testu na COVID-19 i został skierowany na kwarantannę, mając odbywać ją w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Sukienniczej w Krakowie. Drugiego dnia 28-latek opuścił jednak miejsce odosobnienia i udał się na mecz.
Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Śródmieścia Zachodu oskarżyła sportowca o to, że poprzez swoje działanie sprowadził on niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia co najmniej 40 osób - zawodników dwóch drużyn piłkarskich oraz członków zarządu i kadry klubów sportowych. Za takie przestępstwo kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Zgodnie z ustaleniami prokuratury P. wielokrotnie naruszał zasady związane z kwarantanną, m.in. chodził na zakupy, korzystał ze wspólnych pomieszczeń przy apartamentach, także ze wspólnego basenu, chodził na treningi swojej drużyny piłkarskiej.
W wyniku takiego zachowania osoby, które miały z nim kontakt, były na kwarantannie i pod nadzorem epidemicznym oraz zostały skierowane na wymaz w kierunku koronawirusa. Badania nie wykazały zakażenia u żadnej z tych osób.