Kłótnię pomiędzy arbitrem Krzysztofem S. i obserwatorem Krzysztofem Perkiem ujawniono podczas wrocławskiego procesu w sprawie korupcji w polskim futbolu.

To co opowiada w sądzie Perek kompromituje piłkarskie środowisko. On sam zresztą nie jest święty - oskarżono go o przyjmowanie łapówek w związku z co najmniej dwoma meczami. Perek przyznaje, że Arka oferowała sędziom i obserwatorom pieniądze za odpowiednie prowadzenie meczów.

Reklama

"Gdy przyjechałem na stadion do Gdyni, już czekał na mnie Wojciech Wąsikiewicz [wtedy trener i dyrektor sportowy Arki - red.]. Otwarcie powiedział do mnie: Jak Arka wygra z Kujawiakiem, to będzie premia dla obserwatora. Później prosił, abym porozmawiał z sędzią Krzysztofem S. z Tarnowa i powiedział, że są pieniądze za mecz. Mówił, że S. dostanie 15 tys. zł, jeśli wygra Arka" - takie zeznania Perka przytacza serwis www.tvn24.pl.

Arka wygrała mecz, a Perek miał przekazać kopertę z pieniędzmi sędziemu S. Ten najwyraźniej nie mógł się już doczekać, bo następnego dnia rano zadzwonił do obserwatora. "Wyzywał mnie i domagał się pieniędzy za mecz. Zarzucał, że zabrałem całą kasę. Krzyczał: Ty cwelu!. Odpowiedziałem: Ty bydlaku!" - mówi Perek, który akcję przekazywania pieniędzy sędziemu nagrywał na domowy monitoring.