Argentyński geniusz futbolu zmarł we własnym domu w Buenos Aires. Miał 60 lat. Gascoigne jest siedem lat młodszy, ale również za nim mnóstwo kłopotów związanych z alkoholem, narkotykami itd.

W czwartek w jednym z brytyjskich programów telewizyjnych „Gazza” Gascoigne podzielił się historią z 1992 roku. Maradona po występach w Napoli trafił wtedy na krótko do Sevilli. Anglik był zaś zawodnikiem Lazio Rzym.

Reklama

„Wypiłem kilka drinków w samolocie, a w tunelu na stadionie, prowadzącym na boisku powiedziałem: Diego, jestem trochę +pod wpływem+. A on odparł: „W porządku, ja też” – opowiadał Gascoigne, który był leczony z uzależnień.

Czternaście lat później spotkali się przypadkowo przy okazji meczu charytatywnego w Manchesterze.

„Chciałem zapalić papierosa. Przed stadionem zobaczyłem takiego małego faceta w kapeluszu, który miał cygaro. Podszedłem do niego z tyłu i zapytałem: czy możesz mi pożyczyć zapalniczkę? Odwrócił się i był to Diego. Pośmialiśmy się i zapaliliśmy. Jako piłkarz był niesamowity. Ale to też bardzo miły człowiek, zawsze znalazł czas dla wszystkich" – dodał Gascoigne.