"Nie ma się nad czym rozwodzić. Ten chłopak ma po prostu dar boży do gry w piłkę. Nie jest sztuką strzelić gola, jak ma się do tego trzy wyśmienite okazje. Zdobyć bramkę, kiedy ma się <<pół okazji>>, to jest dopiero sztuka. A Robert to potrafi. Wystarczy spojrzeć, w jaki sposób zdobył gola z Irlandią" - podkreśla Bogusław Kaczmarek, były asystent selekcjonera reprezentacji.
"Zanim strzeliłem tego gola, wcześniej nie wykorzystałem dobrej sytuacji. Piłka minimalne minęła irlandzką bramkę. Ale to jeszcze bardziej zmobilizowało mnie do tego, żeby poszukać kolejnej okazji. I kiedy się nadarzyła, już jej nie zmarnowałem" - opowiada napastnik Lecha. "Przyjąłem piłkę i starałem się uderzyć tak, by nie dać bramkarzowi szans".
Wyczyn Roberta w meczu z Irlandią przypadł do gustu także byłemu napastnikowi reprezentacji Polski, Cezaremu Kucharskiemu, który jest menedżerem Lewandowskiego. "To, w jaki sposób stworzył sobie okazję do tego strzału, było rewelacyjne. Nie mam jednak zamiaru podbijać sztucznie bębenka i wychwalać go pod niebiosa. Robert to na tyle dobry napastnik, że swoimi umiejętnościami sam się świetnie <sprzeda>. Nie trzeba go na siłę promować" - dodaje były piłkarz Legii Warszawa.
Talent Roberta znają już także menedżerowie zagranicznych klubów. Na ostatnim meczu ligowym Lecha z Polonią Warszawa, z trybun poznańskiego stadionu grę Lewandowskiego obserwował skaut lidera niemieckiej Bundesligi Bayeru Leverkusen. "O konkretnych klubach na razie mówić nie mogę, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że telefon nie dzwoni z propozycjami" - mówi Kucharski.
Sam piłkarz spokojnie podchodzi do tematów transferowych. "Nie mam żadnej obsesji na punkcie wyjazdu do zagranicznego klubu. Na razie chciałbym jeszcze pograć w Lechu. I na stałe wywalczyć miejsce w reprezentacji Polski" - podkreśla Lewandowski.
Na sugestie o ewentualnym transferze Lewandowskiego nerwowo reaguje trener Lecha Franciszek Smuda. "Nie chcę o tym słyszeć, cała drużyna ma zostać na kolejną rundę. To dotyczy także Lewandowskiego" - twierdzi Smuda. "Poza tym nie przesadzajmy z tymi zachwytami pod jego adresem. Chłopak wszedł na boisko, strzelił gola i to wszystko. Co w tym nadzwyczajnego? Nie róbmy z niego króla, bo się chłopak przestanie rozwijać".