Na kibicach w Polsce duże wrażenie zrobił pana gol z rzutu wolnego w meczu z Odrą Wodzisław. Czy to najpiękniejsza bramka w pana karierze, czy też strzelał pan już takie bramki?
Semir Stilić: Strzelałem już takie bramki w lidze bośniackiej, gdy grałem w Żeljeznicarze Sarajewo. I chwała Bogu, że znowu udało mi się strzelić takiego gola dla Lecha. To był mój najpiękniejszy gol, odkąd przyjechałem do Polski.
Lech jest na pierwszym miejscu w tabeli ekstraklasy i niespodziewanie stał się faworytem do mistrzostwa Polski. Czy czuje już pan na sobie presję, bo kibice oczekują, że to właśnie pan poprowadzi Kolejorza do tytułu.
Myślę, że jeden piłkarz nie jest w stanie sam wygrać mistrzostwa dla drużyny. Cała drużyna musi grać dobrze. Dlatego wiosną musimy prezentować się tak dobrze, jak w ostatnich tygodniach. Jeśli tak będzie, zdobędziemy to mistrzostwo. Mam nadzieję, że z moją pomocą.
>>>Tak strzela gwiazda poznańskiego Lecha
Czy Puchar UEFA nie przeszkodzi wam w skutecznej walce w lidze? Polskim piłkarzom często trudno jest grać z pełnym zaangażowaniem w tak dużej liczbie spotkań.
Taki jest współczesny futbol. Jeśli chce się grać na najwyższym poziomie, to trzeba zdawać sobie sprawę, że nie można liczyć nawet na chwilę wytchnienia. Gra się w środy, czwartki, soboty i nie można narzekać. Poza tym dzięki meczom w Pucharze UEFA zdobywamy doświadczenie, jeszcze większą motywację do walki i wiarę w kolejne zwycięstwa w polskiej lidze. Oczywiście, nie jest lekko, ale generalnie sądzę, że gra pucharach przybliża nas, a nie oddala od mistrzostwa Polski.
Gdzie się panu ciężej gra – w lidze, czy w europejskich pucharach, gdzie zdobywa pan dużo bramek.
Muszę przyznać, że przeciwko zagranicznym rywalom gra się zupełnie inaczej. Mierzymy się przecież z klubami z silniejszych lig, niż polska. Poza tym na mecze ligowe i pucharowe wychodzimy bardziej zmotywowani.
Lech planuje w zimowym okienku transferowym kupić nowych piłkarzy, również z Bośni. Czy to pan zaproponował Franciszkowi Smudzie swoich rodaków?
Nie, nikogo nie proponowałem. Ale rzeczywiście, słyszałem o tym, że Lech szuka piłkarzy z byłej Jugosławii, w tym z mojej ojczyzny. Ale nie wiem, jakimi konkretnie piłkarzami Lech się interesuje. Powiem tylko, że jest u nas w Bośni kilku ciekawych chłopaków – Samir Bekrić z Żeljeznicaru, Damir Hadzić i Admir Rascić z FK Sarajewo, czy Brazylijczyk Marciano z NK Široki Brijeg.
Ostatnio ciągle pojawiają się nazwy nowych klubów, które ponoć chętnie by pana kupiły – Fulham, Celtic Glasgow, kluby z Bundesligi. Czy naprawdę nie miał pan żadnych propozycji?
Mogę powtórzyć to samo o czym mówię wam od tygodni. Nie wiem o żadnych propozycjach z Zachodu. Mam czteroletnią umowę z Lechem i tylko od Lecha zależy decyzja o transferze. Ja myślę przede wszystkim o tym, żeby grać dobrze, by z Bożą pomocą ustrzec się przed kontuzjami. Teraz skupiam się na meczu z Deportivo z Pucharze UEFA.
>>>Celtic zainteresowany gwiazdorem Lecha
Jakie szanse ma Lech w tym spotkaniu?
Musimy wygrać, aby dalej liczyć się w walce o awans do następnej rundy. To z pewnością będzie ciężki mecz, ale nie stoimy na straconej pozycji. Mogę obiecać kibicom, że damy z siebie wszystko.
Podczas meczu często Pan się modli.
Jestem muzułmaninem, jak większość mieszkańców Sarajewa. Ale bardzo szanuję też inne religie. Wiara jest dla mnie bardzo ważna. Dlatego podczas każdego meczu kilka razy się modlę, prosząc Boga na przykład o to, by nie mieć kontuzji.
Czy nie brakuje panu w Poznaniu meczetu?
Trochę brakuje, ale z drugiej strony pewnie i tak z powodu treningów, meczów, wyjazdów nie miałbym czasu, by regularnie do niego chodzić.
Jak spędzi pan okres chrześcijańskiego Bożego Narodzenia, kiedy większość pana kolegów z drużyny będzie świętowała ze swoimi rodzinami?
Muzułmanie, choć szanują Jezusa, nie świętują jego narodzin. Ale od 8 grudnia mamy święto Bajram, kiedy wspominamy ofiarę Abrahama, którego i muzułmanie, i chrześcijanie uważają za proroka. 18 grudnia jadę do domu i będę świętował z rodziną zakończenie tego święta.