Jeśli dojdzie do podpisania kontraktu, warszawski klub zarobi blisko milion euro. Mniej więcej tyle samo za sezon będzie wynosiła pensja 27-letniego bramkarza.

Reklama

>>>Bramkarz Polonii marzy o wyjeździe z Polski

Dlaczego Polonia starała się ukryć sprawę pana wyjazdu?

Sebastian Przyrowski: Wszystkim zależało aby utrzymać to w tajemnicy. Anglicy też o niczym nie informowali. Rozgłos był niepotrzebny. W Londynie jestem już od minionego piątku. Tak naprawdę przyjeżdżając tu nie byłem pewien jak długo zabawię w Londynie. Mój bilet na powrót był kilkakrotnie zmieniany.

Dobrze pan wypadł?

Wydaje mi się, że nieźle. W każdym razie chwalili mnie, poklepywali po plecach. Nie mam żadnej tremy, staram się jak mogę. Miałem wiele specjalistycznych treningów z bramkarzami Cesarem i Gomesem oraz trenerem bramkarzy Tonym Parksem. To naprawdę bardzo fajni ludzie, przyjęli mnie znakomicie.

Poznał pan te wszystkie gwiazdy Tottenhamu?

Reklama

Jak ich oglądałem w telewizji to wydawało mi się, że są bardziej wyniośli, a zachowują się zwyczajnie, jak kumple. Nie dość, że są serdeczni to do tego jeszcze bardzo weseli. W tak wielkim klubie presja jest po prostu oczywistością. Dlatego nikt nie robi nic aby była jeszcze większa. Ci zawodnicy, którzy grają w pierwszym składzie praktycznie nie trenują. Nie mają na to czasu. Bez przerwy grają mecze. Pomiędzy nimi trochę pobiegają, pójdą do siłowni, ale bez przymusu.

Tottenham akurat w tym sezonie spisuje się kiepsko. Nie odczuwa się tego w klubie?

Akurat podczas mojego pobytu wszystko idzie dobrze. We wtorek drużyna wygrała w Pucharze Ligi z Burnley aż 4:1. Dostałem nawet bilet, żeby zobaczyć zespół w akcji, ale nie poszedłem. Było bardzo zimno, a ja lekko podziębiony. Wolałem nie ryzykować. Gdybym się rozchorował i przez to przepadałaby mi taka szansa, nie wybaczyłbym sobie.

Rozmawiał pan z trenerem Harrym Redknappem?

Tak, zamieniliśmy kilka słów. Bez problemu porozumiewam się po angielsku, więc nie było żadnego kłopotu. Oczywiście nic konkretnego mi nie powiedział. Muszę czekać.

Sądzi pan, że Tottenham rzeczywiście pana chce, czy po prostu menedżerom udało się załatwić te testy w Londynie?

Moim zdaniem to nie jest żaden układ menedżerski. Dowiedziałem się właśnie, że wysłannicy Tottenhamu ośmiokrotnie obserwowali mnie podczas meczów. Wcześniej nie miałem tego świadomości. Zresztą Tottenham to kolejny klub, który interesuje się mną w ostatnich miesiącach. Były także oferty z Red Bull Salzburg i Herthy Berlin

Ruszył się pan gdzieś w Londynie poza klub?

Wczoraj mieliśmy dzień wolny, umówiłem się z kumplem i pozwiedzaliśmy trochę Londyn. Bardzo mi się podoba. To dobre miejsce do życia. W piątek przed południem po raz pierwszy będę trenować z drużyną na głównej płycie stadionu White Hart Lane. Wieczorem wracam do Warszawy. I nic już nie będzie w moich rękach.