W ostatnim, przegranym 0:3 spotkaniu z PSG zagrał lewie 25 minut. W eliminacjach Ligi Europy z Genk ani minuty. W prywatnych rozmowach Ludovic przebąkuje, że powoli traci serce do tego klubu. I po wypełnieniu kontraktu, który kończy się w czerwcu 2010 roku, odejdzie do innej francuskiej drużyny. "To nie jest ekipa z najwyższej półki, ale za to bardzo ambitna" - zdradza.

Reklama

"Wbrew pozorom kłopoty Obraniaka w jego klubie mogą przełożyć się na jego dobrą grę w reprezentacji" - powiedział Tadeusz Fogiel, francuski korespondent, który pilotował sprawę przyznania zawodnikowi polskiego paszportu.

"Wszystko zaczęło się od tego, że trenerem Lille nie został mający tę posadę w kieszeni Paul Le Guen, a pozostawiono na stanowisku Rudiego Garcię. Między nim a Ludovikiem sprawy od dawna nie miały się najlepiej. W minionym sezonie drużyna zajęła piąte miejsce, a Obraniak strzelił dziewięć goli i był jednym z najlepszych zawodników. Nie zarabiał jednak tyle co najlepsi i głośno to powiedział. Klub z początku nie zrobił nic w tej kwestii, aż w jednym z meczów sparingowych Ludovic strzelił dwa gole. Dostał podwyżkę i propozycję przedłużenia kontraktu. Podwyżkę przyjął, ale na przedłużenie się nie zgodził. Powiedział, że bez względu na reakcję klubu zaciśnie zęby i wytrzyma do końca kontraktu. Jego obecna sytuacja to może być następstwo tej decyzji" - analizuje Fogiel.

Obraniak po podwyżce zarabia 70 tys. euro miesięcznie, czyli tyle co zawodnicy jego klasy, za których śmiało można żądać czterech, pięciu milionów euro. Lille za rok nie dostanie jednak za reprezentanta Polski ani grosza i najprawdopodobniej odsuwając go na boczny tor, działacze starają się zmusić swojego gracza do podpisania nowej umowy. W takim przypadku ewentualny kontrahent musiałby zapłacić za transfer. Obraniak zapewnia jednak, że decyzji nie zmieni, jest wyraźnie sfrustrowany.

"Jest zafascynowany Polską i tym nowym wyzwaniem w kadrze, ale też zmęczony. Meczów, podróży i treningów w sierpniu było znacznie więcej niż wcześniej. Ludovic powiedział mi jednak, że nie zamierza prosić Beenhakkera o taryfę ulgową podczas zgrupowania w Niemczech. Będzie chciał teraz pokazać selekcjonerowi, jak mocną jego stroną są stałe fragmenty gry. A wracając do Lille, to jego los może się odmienić już po następnym spotkaniu z Socheaux. Jeśli i tego nie wygrają, trener pewnie straci pracę. Lille ambicje ma wielkie, buduje najnowocześniejszy stadion w Europie na 60 tys. widzów. Nie może sobie pozwolić na tak tandetną drużynę" - kończy Fogiel.