Bara w Legii kariery nie zrobił

Bara do Legii trafił w 2003 roku. Chorwat w Warszawie pojawił się z opinią utalentowanego obrońcy. 21-letni wówczas piłkarz mógł się pochwalić całkiem interesującym piłkarskim CV. Na swoim koncie miał grę w barwach Dinama Zagrzeb, Valencii i młodzieżowej reprezentacji swojej ojczyzny.

Reklama

Bara kariery przy Łazienkowskiej nie zrobił. Praktycznie od razu został wypożyczony do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, ale i tam nie błyszczał. Ostatecznie po roku Legia pozbyła się mierzącego 191 cm defensora. Chorwat po opuszczeniu stolicy w kilku wywiadach skrytykował trenerów i kolegów z warszawskiej drużyny.

Były piłkarz Legii lepszym agentem niż zawodnikiem

Bara niedługo po nieudanej przygodzie w Legii zdecydował się zakończyć sportową karierę, ale nie rozstał się z futbolem. Został piłkarskim agentem. Na tym polu poszło mu zdecydowanie lepiej niż na boisku. To 42-latek stał za transferem Daniego Olmo do Barcelony. Jego agencja reprezentuje też interesy m.in. Alvaro Moraty czy Lovro Majera.

Bomba czy petarda wybuchła przed domem Bary?

Reklama

Teraz w chorwackich mediach o byłym piłkarzu Legii zrobiło się głośno zupełnie z innego powodu. W nocy z poniedziałku na wtorek ktoś wrzucił na podwórko przed jego domem ładunek wybuchowy. Sąsiedzi w swoich relacjach mówią o bombie i głośnej eksplozji. Bara natomiast w rozmowie z dziennikarzami bagatelizował całą sprawę. Nic nie słyszeliśmy. Nawet dzieci się nie obudziły. Ktoś rzucił petardę. Ucierpiał tylko pies. Gdyby to była bomba, to połowa domu zostałaby zniszczona - stwierdził Bara.

Były legionista wyklucza, że to była groźba lub ostrzeżenie

Sprawą zajęła się policja. Śledztwo ma wykazać, czy to była groźba lub ostrzeżenie dla byłego piłkarza. Sam zainteresowany twierdzi, że o niczym takim nie ma mowy. Były gracz Legii stanowczo podkreślił, że nigdy nie otrzymywał żadnych pogróżek i taki scenariusz jest wykluczony.