Najpierw odszedł Artur Wichniarek, potem wypożyczono Joela Tshibambę, a teraz trzeba się liczyć z tym, że w czerwcu Lech sprzeda Artjomsa Rudnevsa. Bardzo możliwe więc, że z kupionych przed sezonem napastników w Kolejorzu nie zostanie nikt.

Reklama

Wichniarek i Tshibamba mieli w lipcu szansę wprowadzić Lecha do Ligi Mistrzów. Nie podołali zadaniu, więc kilka tygodni później rozstano się z Polakiem. Z kolei piłkarz rodem z Demokratycznej Republiki Konga został przy Bułgarskiej do zimy. Wtedy został wypożyczony za 50 tys. euro do greckiej Larissy. Z tym klubem niedawno spadł z Ekstraklasy. Latem powinien wrócić do Poznania, ale... - Na pewno nie wróci. Nie chcemy go tu. Miał swoją szansę i jej nie wykorzystał - mówi dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk.

A co z Rudnevsem? W jego przypadku wiele zależy od tego, czy zespół wywalczy awans do europejskich pucharów. Jeśli nie, to odejście Łotysza będzie przesądzone. Na razie zwiększa się zainteresowanie tym napastnikiem. Rudnevs najbardziej znany jest na rynku włoskim i stamtąd przyjeżdża najwięcej menedżerów - byli już z Udinese, Juventusu, Palermo i Genoi. A ostatnio pojawiła się informacja o zainteresowaniu Rudnevsem Sampdorii.

>>>Czytaj także: Majewski jest silny jak nigdy