"Legia to specyficzny klub, jeśli ktoś wypadnie z podstawowego składu, to często się o nim zapomina. Przecież nie tylko Tomek ma takie problemy. Poza pierwszą jedenastką są też chociażby Astiz, Choto czy Rzeźniczak. „Kiełbik" to zawodnik od czarnej roboty, zawsze świetnie przygotowany fizycznie do gry. Na pewno w niektórych momentach przydałby się tej drużynie, chociażby przy stałych fragmentach. Sezon niedawno się zaczął, dlatego myślę, że w końcu będzie musiał wejść na boisko" - mówi Faktowi były legionista Sylwester Czereszewski, który w 2002 roku razem z Kiełbowiczem wywalczył z Wojskowymi mistrzostwo Polski.

Reklama

Największym upokorzeniem dla lewego obrońcy Legii był z pewnością ostatni mecz tej drużyny w 1/16 finału Pucharu Polski. Ekipa z Łazienkowskiej zagrała z rezerwami Rozwoju Katowice, Skorża wystawił do gry zmienników, ale „Kiełbik" całe spotkanie przesiedział na ławce. Zamiast niego w drugiej połowie spotkania trener wolał wprowadzić na murawę Srdję Kneżevicia, który dotychczas tylko się kompromitował.

"Żałuję, że Tomek nie zagrał, ale uznałem, że wypróbuję innych obrońców. Na Kiełbowicza przyjdzie kolej w następnym takim spotkaniu" - pokrętnie tłumaczył się szkoleniowiec Legii.
Kontrakt byłego reprezentanta Polski z warszawskim klubem wygasa po zakończeniu bieżącego sezonu. Zarówno zawodnik, jak i sztab szkoleniowy na pewno nie będą dążyli do przedłużenia umowy. Jeśli Kiełbowicz zdecyduje się zakończyć karierę, to zostanie trenerem grup młodzieżowych Legii.

Ewentualna współpraca ze Skorżą na pewno nie wchodzi jednak w grę.

>>>Czytaj także: Skoczkowie sami urządzają sobie szatnie