Właściciel warszawskiego klubu Mariusz Walter jeszcze długo nie odzyska zainwestowanych w Legię środków. Dzięki ogólnodostępnym informacjom, z którymi udało nam się zapoznać, łatwo dostrzec, jak wielkie straty przynosiło mu sponsorowanie Wojskowych w ostatnich latach. Rosnące z sezonu na sezon zobowiązania wobec ITI na koniec 2010 roku sięgnęły astronomicznej kwoty 192 906 796,34 złotych. Tylko w poprzednim roku przy 30 mln zł przychodów, Legia przyniosła ITI 34 923 429,45 zł strat. Biorąc pod uwagę majątek klubu, wynoszący na koniec 2010 roku 47 mln zł, łatwo policzyć, że kapitały własne Legii były wówczas ujemne, na poziomie 163 mln zł.

Reklama

Wobec tak wysokiego długu, nawet premie od UEFA za awans do 1/16 finału Ligi Europy są kroplą w morzu potrzeb. Fanów Wojskowych nie powinno więc dziwić, że bilety na mecze Legii przy Łazienkowskiej są najdroższe w Polsce, a zarząd klubu musi głowić się, jak za bezcen wzmocnić zespół w zimowym oknie transferowym. Całkiem rozsądne wydaje się także porzucenie pomysłu o wejściu na giełdę, kiedy klub nie jest zdolny nawet do samofinansowania.

Pozytywne wieści są dla kibiców Legii takie, że od tego roku przychody klubu powinny już tylko rosnąć. Wojskowi rozgrywają bowiem swoje mecze na w pełni oddanym do użytku nowoczesnym stadionie, sprzedają luksusowe loże biznesowe, a spotkania warszawskiej drużyny ogląda na żywo coraz więcej widzów. Jedno jest pewne - właściciel klubu do bieżącego funkcjonowania Legii nie będzie dłużej dokładać. Chociaż Legia płaci swoim piłkarzom krocie, a jej budżet należy do najwyższych w ekstraklasie, finansowanie klubu przypomina w tym przypadku studnię bez dna.

>>>Czytaj także: Rozdrapią Widzew zimą