Kibice Wisły mogli czuć się w ten weekend zawiedzeni. Najpierw dowiedzieli się, że spotkanie o Superpuchar zostało odwołane, potem Wisła postanowiła zamknąć przed nimi trybuny na czas meczu z Sandecją. Mimo to przyszli jednak pod stadion. Na parkingu pod jedną z trybun bawili się lepiej niż na niejednym meczu. Głośno dopingowali piłkarzy, odpalili race, przeprowadzili bitwę na śnieżki, wreszcie rozegrali spontanicznie zorganizowany mecz piłki nożnej. Ich cierpliwość została nagrodzona. Na kwadrans przed zakończeniem sparingu z Sandecją zostali wpuszczeni na jedną z trybun.

Reklama

Głośny doping pomógł piłkarzom. Zaraz po pojawieniu się na stadionie kibiców Michael Lamey zdobył gola na 3:0. Pierwszoligowcy odpowiedzieli jednym trafieniem, ale puchar i tak trafił w ręce wiślaków. Po meczu Daniel Brud odebrał trofeum od kibiców i w geście radości wzniósł go w górę.

Newspix

Był to „Superpuchar im. Joanny Muchy”. Grawerując taki napis krakowscy fani zakpili z minister sportu, która zasłynęła ostatnio całkowitym brakiem znajomości idei Superpucharu. Wiślacy mieli udać się także do Warszawy, jednak ostatecznie zrezygnowali z tego wyjazdu. Pod Stadion Narodowy pomaszerowali jedynie kibice Legii, którzy w ten sposób również protestowali przeciwko polityce rządu.

W takiej atmosferze piłkarze Wisły i Legii przygotowują się do meczów 1/16 finału Ligi Europy. Podczas sparingu z Sandecją Kazimierz Moskal ćwiczył nowe ustawienie swojej drużyny. W ataku zagrał Maor Melikson, a Dudu Biton i Cwetan Genkow rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych.

Wisła - Sandecja 3:1
Bramki: 1:0 Melikson 1., 2:0 Małecki 30., 3:0 Lamey 75., 3:1 Szczepański 81.
Wisła (wyjściowy skład): Pareiko – Jovanović, Chavez, Czekaj, Diaz, Nunez, Wilk, Małecki, Garguła, Kirm, Melikson.

>>>Czytaj także: ŁKS kusi uczestnika Euro