Lechici w imponującym stylu finiszują w rozgrywkach sezonu 2011/12. Z siedmiu ostatnich spotkań wygrali sześć i jedno zremisowali. W czwartek (godz. 18) na własnym stadionie podejmą Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Wiem, że mamy dwa punkty straty do lidera, ale też mamy tyle samo punktów co drużyna, która zajmuje piąte miejsce. A ono nie gwarantuje udziału w europejskich pucharach. Dlatego z pokorą patrzę na ligową tabelę - powiedział Rumak podczas konferencji prasowej.
Dziś wszyscy patrzą w górę tabeli, a ja się zastanawiam, co zrobić, by utrzymać czwartą pozycję. Plan jest prosty - wygrać dwa najbliższe mecze. A co to w konsekwencji przyniesie, nie do końca zależy już tylko od nas - dodał.
Jak zdradził, gdy przed dwoma miesiącami obejmował funkcję pierwszego trenera "Kolejorza", do jego sztabu dołączyła osoba (nazwiska nie chciał zdradzić), która zapowiedziała walkę o mistrzostwo kraju.
Na początku pracy ta osoba powiedziała: +to co idziemy na majstra+? Nawet jak nam nie szło w pierwszych meczach i były porażki, to nie traciła optymizmu, którym w końcu nas zaraziła - powiedział Rumak.
Lech w czwartek zagra z Podbeskidziem, a trzy dni później w Łodzi z Widzewem. Szkoleniowiec ubolewa, że dwa ostatnie spotkania przyjdzie zagrać jego drużynie na kiepskich boiskach.
To spory problem dla piłkarzy takich, jak ma Lech. To powoduje, że pewne rzeczy na boisku musimy upraszczać - przyznał.
Jego zdaniem, głównym atutem bielszczan są stałe fragmenty gry, które - choć rozgrywane są w dość prosty sposób - stanowią często zagrożenie dla defensywy rywali.
Sposób na to jest taki, by unikać fauli. Ale zdaję sobie sprawę, że o to będzie trudno, więc przy rzutach wolnych trzeba po prostu dobrze bronić - podsumował Rumak.