Piłkarze Lechii na własne życzenie stracili trzy punkty. Po dwóch kolejnych zwycięstwach po 2:0, w meczu ze Śląskiem gdańszczanie również prowadzili na PGE Arenie Gdańsk 2:0, ale ostatecznie zeszli z boiska pokonani 2:3. Było to pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo wrocławskiego zespołu.
Do przerwy zaprzyjaźnieni kibice obu drużyn byli świadkami bardzo słabego widowiska. W zdecydowanie lepszych nastrojach schodzili jednak do szatni gospodarze. Tuż przed końcem pierwszej połowy Przemysław Kaźmierczak sfaulował w polu karnym Abdou Traore i sam poszkodowany z 11 metrów pokonał bramkarza Śląska.
W pierwszych 45 minutach optyczną przewagę mieli wrocławianie, ale niewiele z niej wynikało. Goście tylko dwa razy poważniej zagrozili bramce Lechii. W 24. minucie po błędzie Piotra Wiśniewskiego i podaniu Roka Elsnera sam przed Bartoszem Kanieckim znalazł się Piotr Ćwielong, ale golkiper gospodarzy wygrał ten pojedynek. 12 minut później Patryk Mraz zagrał z lewej strony wzdłuż linii bramkowej, ale Łukasz Gikiewicz nie trafił w piłkę.
Specjalnie groźne nie były również akcje Lechii, która wyraźnie oddała pole przeciwnikowi. Na uwagę zasługuje właściwie tylko sytuacja z 13. minuty, kiedy na strzał z dystansu zdecydował się Łukasz Surma. Zamiast złapać zmierzającą w środek bramki piłkę, Marian Kelemen wybił ją wprost pod nogi Traore, ale golkiper Śląska zaraz naprawił swój kiks i skierował na róg piłkę po dobitce reprezentanta Burkina Faso.
Gdańszczanie strzelili bramkę "do szatni" i po wznowieniu gry szybko podwyższyli wynik. W 50. minucie pierwsi przed szansą stanęli jednak goście, ale Kaniecki nie miał żadnych problemów z obroną uderzenia głową Kaźmierczaka. W rewanżu Traore w dziecinny sposób poradził sobie z defensywą rywali, ograł obu wrocławskich stoperów, Tomasza Jodłowca oraz Rafała Grodzickiego i strzałem po ziemi po raz drugi pokonał Kelemena.
Po przerwie gra nabrało rumieńców, a zawodnicy Śląska dość szybko zdobyli kontaktową bramkę - jej autorem w 61. minucie był Sebastian Mila, który popisał się technicznym strzałem prawą nogą zza pola karnego.
W 71. minucie po kolejnym uderzeniu z dystansu Mili (piłka odbiła się jeszcze od stopera Sebastiana Madery i zmyliła bramkarza) był remis, a za chwilę goście wyszli na prowadzenie. W 72. minucie po wrzutce Kaźmierczaka błąd Kanieckiego, który niepotrzebnie wyszedł z bramki, wykorzystał Rok Elsner i strzałem głową uzyskał trzeciego gola.
W 85. minucie do remisu mógł doprowadzić Mateusz Machaj, jednak jego uderzenie obronił Kelemen, który za chwilę poradził sobie również ze strzałem Rafała Janickiego.
Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 2:3 (1:0).
Bramki: 1:0 Abdou Traore (45-karny), 2:0 Abdou Traore (50), 2:1 Sebastian Mila (61), 2:2 Sebastian Mila (71), 2:3 Rok Elsner (72).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Sebastian Mila.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 19 415.
Lechia Gdańsk: Bartosz Kaniecki - Rafał Janicki, Sebastian Madera, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek - Ricardinho (60. Łukasz Kacprzycki), Łukasz Surma (66. Andreu), Marcin Pietrowski, Mateusz Machaj, Piotr Wiśniewski (74. Kacper Łazaj) - Abdou Traore.
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Rafał Grodzicki, Tomasz Jodłowiec, Patrik Mraz - Waldemar Sobota, Rok Elsner, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila, Piotr Ćwielong (69. Mateusz Cetnarski) - Łukasz Gikiewicz (90+1. Marcin Kowalczyk).