Bramki: 1:0 Rafał Grzyb (16-samobójcza), 1:1 Euzebiusz Smolarek (68).

Żółta kartka - Ruch Chorzów: Igor Lewczuk. Jagiellonia Białystok: Tomasz Bandrowski, Michał Pazdan. Czerwona kartka za drugą żółtą - Jagiellonia Białystok: Tomasz Bandrowski (75).

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra). Widzów 3 500.

Ruch Chorzów: Michal Peskovic - Żeljko Djokic, Piotr Stawarczyk, Maciej Sadlok, Igor Lewczuk (77. Maciej Jankowski) - Marcin Kikut (71. Jakub Smektała), Marcin Malinowski, Filip Starzyński, Marek Szyndrowski, Kamil Włodyka (83. Mateusz Kwiatkowski) - Arkadiusz Piech.

Reklama

Jagiellonia Białystok: Jakub Słowik - Filip Modelski (57. Euzebiusz Smolarek), Michał Pazdan, Ugochukwu Ukah, Alexis Norambuena - Nika Dżalamidze, Rafał Grzyb, Dawid Plizga (77. Luka Pejovic), Tomasz Bandrowski, Tomasz Kupisz - Tomasz Frankowski (85. Łukasz Tymiński).

Gospodarze po czterech ligowych porażkach bardzo chcieli zwycięstwem pożegnać rundę jesienną przed własną publicznością. Z kolei napastnik Jagiellonii Tomasz Frankowski, czwarty w historii strzelec ekstraklasy (165 goli), liczył na zmniejszenie dystansu do byłego gracza Ruchu Gerarda Cieślika (167). W obu przypadkach plan nie został wykonany. Ruch musiał zadowolić się remisem, "Franek" - asystą. Radykalna obniżka cen biletów nie przełożyła się na wzrost frekwencji. Być może wpływ na to miał kilkustopniowy mróz. Po pierwszym kwadransie spotkania wydawało się, że to goście są bliżej prowadzenia. Tymczasem gol padł po drugiej stronie boiska. Po rzucie rożnym Filipa Starzyńskiego piłkę do własnej bramki skierował przypadkowo Rafał Grzyb.

Jagiellonia bardzo szybko miała okazję do wyrównania. Tomasz Frankowski "położył" bramkarza Ruchu, ale jego strzał z ostrego kąta był już niecelny. Siłę "ognia" gości wzmocnił w drugiej połowie Euzebiusz Smolarek. I zrobił co do niego należało. Wykorzystał prostopadłe podanie Frankowskiego i nie dał szans bramkarzowi Ruchu. Kwadrans przed końcem sytuacja Jagiellonii się skomplikowała, bowiem po faulu na Filipie Starzyńskim drugą żółtą kartkę zobaczył Tomasz Bandrowski i musiał opuścić boisko. Mimo osłabienia i naporu chorzowian Jagiellonia utrzymała remis. A doliczonym czasie Smolarek był bliski pokonania po raz drugi Michala Peskovica.