Zaprosiłem chłopaków, akurat mecz graliśmy w piątek, więc w sobotę był dobry moment, żeby troszkę dłużej posiedzieć i porozmawiać - mówi "Gazecie Wyborczej" Jan Urban.

W Hiszpanii to nic niezwykłego. Nie zapraszam co miesiąc, tylko raz na rundę, więc nie zbiednieję. Chłopaki jeszcze nie zapraszali, widocznie czekają na lepszą okazję - śmieje się szkoleniowiec.

Reklama