Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 3:4 (0:0)
Bramki: 1:0 Sebastian Walukiewicz (52), 1:1 Artur Sobiech (71-karny), 1:2 Konrad Michalak (73), 2:2 Zvonimir Kozulj (80), 3:2 Zvonimir Kozulj (83), 3:3 Artur Sobiech (84-głową), 3:4 Artur Sobiech (89).
Żółta kartka - Pogoń Szczecin: David Stec, Tomas Podstawski, Kamil Drygas. Lechia Gdańsk: Filip Mladenovic, Artur Sobiech.
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów 4 155.
Pogoń Szczecin: Jakub Bursztyn - Jakub Bartkowski, Sebastian Walukiewicz, Mariusz Malec, Hubert Matynia - David Stec (46. Radosław Majewski), Tomas Podstawski (77. Santeri Hostikka), Zvonimir Kozulj, Sebastian Kowalczyk, Kamil Drygas - Adam Buksa (46. Soufian Benyamina).
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenovic - Konrad Michalak (85. Steven Vitoria), Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik, Patryk Lipski, Lukas Haraslin (68. Mateusz Żukowski) - Flavio Paixao (56. Artur Sobiech).
W ostatnich 38 minutach meczu Pogoni Szczecin z Lechią Gdańsk padło siedem bramek. O jedną lepsi byli gdańszczanie, którzy tym samym pozostali w grze o tytuł mistrzowski.
Lechiści, świadomi tego, że tylko wygrana w Szczecinie da im szansę na dalszą walkę o tytuł mistrzowski, od pierwszych minut frontalnie zaatakowali bramkę Jakuba Bursztyna.
Najbardziej niebezpiecznie było już w 6. min., kiedy to wypuszczony przez Daniela Łukasika Konrad Michalak z prawej strony uderzył w słupek bramki Pogoni, a dobitkę Łukasika Bursztyn instynktownie wybronił.
Potem jeszcze próbowali do siatki trafić Łukasik, Flavio Paixao czy Patryk Lipski. Bez skutku.
Dopiero w 23. min. szczecinianie przeprowadzili groźną akcję podbramkową. Sprytnie w polu karnym zachował się Adam Buksa, który przyjmując piłkę uwolnił się spod opieki obrońców, ale niesygnalizowany strzał napastnika gospodarzy obronił Dusan Kuciak.
Prawdziwa gra zaczęła się po przerwie. W 52. min. kontrę z własnej połowy boiska wyprowadził Sebastian Walukiewicz. Stoper Pogoni wprawdzie piłkę stracił ale przejął ją Radosław Majewski, który odegrał do Sebastiana Kowalczyka, a ten w polu karnym podał powrotnie do Walukiewicza. Stoper Pogoni mierzonym strzałem trafił do siatki obok Kuciaka.
10 minut później bliski wyrównania był Michał Nalepa, którego strzał z rzutu wolnego trafił w spojenie słupka i poprzeczki bramki szczecińskiej.
W 70, min., gdy Pogoń przygotowywała się do wykonania rzutu wolnego, sędzia Zbigniew Dobrynin wstrzymał grę, wrócił do analizy sytuacji sprzed dobrych dwóch minut i podyktował rzut karny dla lechistów uznając zagranie ręką przez Mariusza Malca. Jedenastkę na gola pewnie zamienił wprowadzony po przerwie za nieproduktywnego Flavio Paixao, Artur Sobiech.
Niespodziewany gol na 1:1 tak podziałał na gospodarzy, że zaraz po wznowieniu gry przegrywali 1:2. Filip Mladenovic z własnej połowy idealnie dograł w pole karne do Konrada Michalaka, który bez problemu trafił do bramki.
Potem nadeszły dwie minuty koncertu Zvonimira Kozulja. Pomocnik Pogoni najpierw z woleja doprowadził do remisu, a w następnej akcji zza pola karnego wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Do pełni szczęścia kibiców gospodarzy pozostawało osiem minut, ale ten czas wystarczył gościom na odwrócenie losów meczu. Najpierw centra urodzonego w Szczecinie Patryka Lipskiego musnęła głowę Sobiecha i piłka znalazła drogę do siatki.
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry kolejne długie podanie trafiło pod nogi Sobiecha, który po raz kolejny pokonał Bursztyna.
Lechia, wygrywając w Szczecinie, przynajmniej do późnego wieczora powróciła na fotel lidera ekstraklasy. Niezależnie od wyniku meczu Lecha z Legią gdańszczanie na pewno pozostają w grze o tytuł mistrzowski.
Po meczu powiedzieli:
Piotr Stokowiec (trener Lechii): Szalony mecz. Zdobyliśmy bezcenne trzy punkty na trudnym terenie. Bardzo się z tego cieszymy. Zwycięstwo najważniejsze. Długo będą się jeszcze toczyć dyskusje w jakich okolicznościach do tego zwycięstwa doszło, bo w tym meczu mogła wygrać Pogoń i mogliśmy my. Skończyło się na naszym zwycięstwie. Po takiej passie, jaką ostatnio notowaliśmy, wynik jest bardzo dobry. Poprzednie mecze nie graliśmy źle, ale je przegraliśmy. Toteż cieszę się i gratuluję mojej drużynie, bo nie jest łatwo grać po dwóch porażkach. Nie patrzymy na to, co możemy stracić, tylko na to, co możemy ugrać. My nic nie musimy. Nawet jakbyśmy przegrali wszystkie mecze do końca, to nie dam sobie wmówić, że coś przegraliśmy. Ten sezon wygraliśmy, a teraz możemy tylko zyskać.
Kosta Runjaic (trener Pogoni): Widzieliśmy dobry, ciekawy mecz z wieloma bramkami. Mieliśmy słabe momenty gry w obronie i dlatego przegraliśmy. Sędzia nie miał na to wpływu i to przekazałem drużynie. Musimy się rozwijać i rosnąć. Po to jesteśmy w ósemce. W głowach mamy już następny, trudny mecz z Lechem Poznań. Lechii życzę powodzenia w walce o mistrzostwo. Dziś mieli wiele szczęścia. W pierwszej połowie Adam Buksa miał kilka ciężkich pojedynków i obawiam się, że może się skończyć odnowieniem kontuzji sprzed kilku miesięcy.