Kibice Wisły znów nie doczekali się zwycięstwa na własnym boisku - "Nafciarze" nie zdołali pokonać beniaminka Warty Poznań. Rywale wykorzystali szansę, nie tylko wygrali 3:1 zdobywając pierwszy komplet punktów, ale także strzelając pierwsze bramki w tym sezonie. Wisła, po okazałym zwycięstwie w Krakowie (3:0), była faworytem pojedynku. Warta przed meczem zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli, nie miała na koncie żadnego strzelonego gola.

Reklama

Początek spotkania nie był zbyt ciekawy. Drużyny próbowały się poznawać, sprawdzały swoją czujność, ale nie stwarzały sytuacji podbramkowej. Zawodnicy się nawzajem pilnowali. Pierwszy strzał na bramkę, minimalnie obok słupka oddał Alan Uryga w 14. min, zaś goście, w ich imieniu Jakub Kuzdra, sprawdzili Krzysztofa Kamińskiego dopiero w 20. min.

W 24. min swoimi umiejętnościami popisał się Mateusz Szwoch, który wypracował sobie świetną pozycję, ale jego strzał obronił Adrian Lis.

Płocki bramkarz z wielkim trudem wybił na rzut rożny strzał Michała Jakóbczaka w 28. min. Po dośrodkowaniu Łukasza Trałki, piłka poszybowała do Aleksa Ławniczaka, a ten strzelił głową historycznego, pierwszego w tym sezonie gola dla Warty.

Zdobyta bramka dodała skrzydeł piłkarzom gości, w 34. min strzelona przez Kuzdrę piłka musnęła poprzeczkę, w odpowiedzi, po rzucie rożnym wykonanym przez Szwocha, futbolówka leciała do Tuszyńskiego, ale Lis był na swoim miejscu. Gra się wyraźnie ożywiła.

Drugą połowę obie drużyny rozpoczęły w tych samych składach, ale goście ze znacznie większym animuszem. W efekcie w 48. min prowadzili już 2:0, po golu strzelonym ponownie głową przez Bartosza Kieliba z podania Trałki.

Wisła rzuciła się do ataku, stworzyła dwie kolejne sytuacje, które zatrzymał bez większego problemu Lis.

Na boisku sporo się działo, ale żadna z drużyn nie potrafiła zmienić wyniku. Dodatkowo grę utrudniał padający mocno deszcz, piłka była mokra i ciężka, a murawa śliska. Goście byli już usatysfakcjonowani wynikiem, a płocczanie nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Wreszcie w 79. min Filip Lesniak strzelił na bramkę i gdyby piłka nie trafiła w Ławniczaka, pewnie stałaby się łupem bramkarza Warty, a tak całkowicie zmieniła bieg i wpadła do siatki, zmniejszając rozmiary porażki.

Na odpowiedź gości czekano do 85. minuty - akcję wykończył Trałka, a strzeloną piłkę Krzysztof Kamiński tylko odprowadził wzrokiem.

Reklama

Wisła Płock - Warta Poznań 1:3 (0:1)

Bramki: 0:1 Aleks Ławniczak (29-głową), 0:2 Bartosz Kieliba (48-głową), 1:2 Aleks Ławniczak (79-samobójcza), 1:3 Łukasz Trałka (85).

Żółta kartka - Wisła Płock: Damian Michalski. Warta Poznań: Michał Jakóbowski, Aleks Ławniczak.

Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów 1 411.

Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Damian Zbozień, Damian Michalski, Alan Uryga, Angel Garcia Cabezali - Damian Rasak, Dusan Lagator, Filip Lesniak, Dawid Kocyła (65. Piotr Pyrdoł), Mateusz Szwoch (75. Wojciech Szumilas) - Patryk Tuszyński (65. Cillian Sheridan).

Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik, Aleks Ławniczak, Bartosz Kieliba, Jakub Kuzdra - Mateusz Kupczak, Łukasz Trałka, Michał Jakóbowski (90. Kajetan Szmyt), Robert Janicki (69. Konrad Handzlik), Mariusz Rybicki (84. Mario Rodriguez) - Mateusz Kuzimski.