Goście zaczęli mecz w składzie, którego z pewnością nie przewidział sztab szkoleniowy Jagiellonii, choć trener Ireneusz Mamrot spodziewał się kilku roszad w drużynie przeciwnika. Raków zagrał bowiem z dziewięcioma zmianami kadrowymi, w porównaniu do czwartkowego meczu pucharowego z litewską Suduvą Mariampol. Białostoczanie mieli dwie zmiany w porównaniu do składu z pierwszej kolejki ekstraklasy.
Pierwsza połowa przez ponad pół godziny nie była zbyt emocjonująca. Obie drużyny starały się utrzymywać przy piłce, ale mnożyły się niecelne podania, brakowało sytuacji podbramkowych. W ostatnim kwadransie tej części gry Jagiellonia była jednak zabójczo skuteczna, bo oddała dwa strzały i oba zamieniła na bramki.
Zabójcze trzy minuty
W 35. min. gola zdobył Taras Romanczuk, który uderzył z pierwszej piłki z linii pola karnego. Wcześniej w pole karne dośrodkował Jesus Imaz, w odbitą piłkę nieczysto trafił Bojan Nastic, ale strzał kapitana białostoczan był już celny.
Jagiellonia niejako poszła za ciosem, ale pomógł jej błąd w obronie Rakowa. W 38. min. piłka, dośrodkowana z lewego skrzydła przez Nastica, minęła defensywę gości, Imaz uderzył najpierw głową, a piłkę odbitą od pleców jednego z defensorów z Częstochowy już lewą nogą skierował do bramki. Goście mieli duże problemy z grą ofensywną - w pierwszej połowie nie oddali żadnego celnego strzału.
Po zmianach na skrzydłach od początku drugiej połowy Raków dłużej utrzymywał się przy piłce, ale nadal nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Co więcej, gdyby w 52. min. Tomas Prikryl lepiej uderzył z pola karnego, goście szybko przegrywaliby już 0:3. Czeski skrzydłowy świetnie ograł jednego z obrońców Rakowa, ale lewą nogą uderzył wysoko w trybuny.
Przerwane spotkanie
Goście atakowali, Jagiellonia momentami broniła się dość głęboko, ale jednak skutecznie. W 70. min. sędzia Sebastian Jarzębak na dziesięć minut przerwał mecz po tym, jak dym z rac odpalonych w sektorze kibiców Jagiellonii zupełnie zasnuł boisko. Po tej przerwie Marcin Cebula miał sytuację strzelecką, ale Xavier Dziekoński nie miał żadnych trudności z obroną. Niedługo potem najlepszy na boisku Romanczuk powtórnie wpisał się na listę strzelców - z rzutu rożnego dośrodkował wprost na jego głowę Martin Pospisil.
W doliczonym czasie gry znowu strzelał Cebula, ale Dziekoński to uderzenie obronił, przy strzale Mateusza Wdowiaka pomogła młodemu bramkarzowi Jagiellonii poprzeczka i gospodarze mogli zanotować pierwsze zwycięstwo w spotkaniach z Rakowem w ekstraklasie.
Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Taras Romanczuk (35), 2:0 Jesus Imaz (38), 3:0 Taras Romanczuk (87-głową)
Żółte kartki: Jagiellonia - Martin Pospisil. Raków - Alexandre Guedes, Jordan Courtney-Perkins.
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom). Widzów: 7 683.
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński – Tomas Prikryl (90+9 Kacper Tabiś), Michał Pazdan, Błażej Augustyn - Israel Puerto, Bojan Nastic, Martin Pospisil (90+9 Oliwier Wojciechowski), Taras Romanczuk - Karol Struski (90+9 Dani Quintana), Jesus Imaz (84. Bartłomiej Wdowik), Andrzej Trubeha (62. Fedor Cernych).
Raków Częstochowa: Vladan Kovacevic – Dominik Wydra, Ioannis Papanikolaou, Zoran Arsenic - Jordan Courtney-Perkins, Sebastian Musiolik (56. Daniel Szelągowski), Iwo Kaczmarski (71. Marko Poletanovic), Wiktor Długosz (46. Mateusz Wdowiak) - Zarko Udovicic (71. Patryk Kun), Alexandre Guedes, Jakub Arak (46. Marcin Cebula).