Goście z Częstochowy próbowali zacząć mecz z wiceliderem od gry wysokim pressingiem, ale podobnie na akcje Rakowa reagowała też Jagiellonia. Już w 4. min. częstochowianie mieli pierwszą dobrą okazję bramkową, ale Zlatan Alomerovic obronił strzał Fabiana Piaseckiego.

Reklama

Naranjo szalał na boisku

Minutę później gospodarze objęli prowadzenie - po podaniu Jesusa Imaza do jego rodaka Jose Naranjo - ale okazało się, że hiszpański skrzydłowy pomógł sobie przy uderzeniu piłki ręką i ten gol nie został uznany.

Reklama

Ale to właśnie Naranjo był bohaterem pierwszej połowy. W 12. min. popisał się uderzeniem zza pola karnego w długi róg i nie dał szans Vladanovi Kovacevicowi. Sędziowie analizowali przy użyciu VAR, czy zanim Hiszpan dostał piłkę, ktoś z jego kolegów nie był na pozycji spalonej, ale gol został uznany.

Jagiellonia dominowała, utrzymywała się przy piłce, pressing Rakowa nie przynosił efektów. Ale w 22. min. wyrównał; w polu karnym gospodarzy pierwszy przy piłce był Stratos Svarnas, jego strzał głową jeszcze Alomerovic zdołał obronić, jednak przy dobitce już był bezradny.

W 33 min. znowu na listę strzelców wpisał się jednak Naranjo. Hiszpan "zamknął" akcję po dośrodkowaniu Nene i z bliska trafił do bramki Rakowa.

W 40. min. goście mogli wyrównać, ale chyba tylko Zlatan Alomerovic wie, jak obronił strzał z linii pola karnego Gustava Berggrena. W doliczonym czasie tej połowy znowu bramkarz Jagiellonii zaliczył znakomitą interwencję, broniąc strzał z kilku metrów Piaseckiego.

"Twierdza Białystok" nadal nie zdobyta

Na drugą część meczu goście wyszli od razu z dwoma ofensywnymi zmianami i... od razu stracili gola. Pululu wygrał pojedynek biegowy i siłowy o piłkę ze Svarnasem, w polu karnym odegrał ją piętą do Nene, a portugalski pomocnik podwyższył wynik.

W 49. min. Jagiellonia powinna zdobyć kolejną bramkę. Znowu bohaterem akcji był napastnik z Angoli, wyłożył piłkę Dominikowi Marczukowi, który z siedmiu metrów przestrzelił. W 56. min. miała miejsce kolejna doskonała okazja dla gospodarzy - tym razem z bliska nie trafił Imaz.

Ale w 63. min. było już 4:1 dla Jagiellonii. Marczuk zdołał płasko dośrodkować z linii końcowej, o piłkę walczył z obrońcami Imaz, ta trafiła do Nene, który uderzeniem prawą nogą pod poprzeczkę zdobył swoją drugą bramkę w meczu.

Mistrzowie Polski nie byli w stanie odpowiedzieć na dobrze zorganizowaną grę Jagiellonii, a jeśli mieli sytuacje podbramkowe, to świetnie grał bramkarz Jagiellonii Alomerovic. "Twierdza Białystok" - skandowali kibice, nawiązując do faktu, że gospodarze nie przegrali u siebie w tym sezonie ani razu (osiem zwycięstw i remis).

Raków zdołał jedynie zmniejszyć rozmiary porażki, w 86. min. Łukasz Zwoliński trafił z bliska do siatki, ale to było wszystko, na co było gości stać.

Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 4:2 (2:1)
Bramki: 1:0 Jose Naranjo (12), 1:1 Stratos Svarnas (22), 2:1 Jose Naranjo (33), 3:1 Nene (46), 4:1 Nene (63), 4:2 Łukasz Zwoliński (86)
Żółta kartka: Jagiellonia - Taras Romanczuk, Jose Naranjo, Afimico Pululu. Raków - Gustav Berggren
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 10 109
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerovic - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (83. Dusan Stojinovic), Taras Romanczuk, Nene, Jose Naranjo - Jesus Imaz (83. Jakub Lewicki), Afimico Pululu
Raków Częstochowa: Vladan Kovacevic - Fran Tudor, Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas - Deian Sorescu, Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (68. Adnan Kovacevic), Jean Carlos Silva (69. Srdjan Plavsic) – Bartosz Nowak (68. John Yeboah) , Marcin Cebula (46. Ante Crnac) - Fabian Piasecki (46. Łukasz Zwoliński)