Bramkarz Motoru rozegrał najgorszy mecz w karierze
Mająca mistrzowskie aspiracje Legia chcąc dalej liczyć się w walce o tytuł musiała w Lublinie zdobyć komplet punktów. Cel nie został osiągnięty, a podopieczni Goncalo Feio mieli sporo szczęścia, że nie przegrali. Choć żeby być bardziej precyzyjnym, to legioniści więcej zawdzięczają bramkarzowi Motoru niż fartowi. Kacper Rosa prawdopodobnie rozegrał najgorszy mecz w swojej karierze. Dosłownie podarował Legii dwa gole.
Rosa rzucił Gualowi piłkę pod nogi
W 10. minucie spotkania byliśmy świadkami kuriozalnej sytuacji. Bramkarz Motoru był przekonany, że sędzia Jarosław Przybył użył gwizdka. Rosa wyrzucił piłkę z rąk, bo myślał, że ma wznowić grę od rzutu wolnego podyktowanego po "spalonym" Marca Guala. Gwizdek jednak najwyraźniej pochodził z trybun. Gra nie była przerwana, a na błędzie golkipera gospodarzy skorzystał napastnik Legii. Hiszpan dopadł do piłki i kopnął ją do pustej bramki. Mimo protestów gol został zaliczony.
Motor wyrównał w 37. minucie. Po dośrodkowaniu z prawej strony pola karnego skutecznym uderzeniem głową popisał się Bradly Van Hoeven. Tensam zawodnik tuż przed końcem pierwszej połowy mógł dać prowadzenie swojej drużynie. W po błędzie Pawła Wszołka znalazł się sam na sam z Vladanem Kovacevicem, ale tym razem piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę.
Piłka "parzyła" bramkarza Motoru w ręce
Druga część meczu podobnie jak pierwsza zaczęła się od katastrofalnego błędu bramkarza Motoru. W 55. minucie Rosa w niegroźnej sytuacji, nieatakowany przez nikogo wypuścił piłkę z rąk, która spadła pod nogi Kacpra Chodyny. Skrzydłowy Legii nie miał żadnego kłopotu, by umieścić ją w siatce.
Drugi błąd bramkarza nie załamał miejscowych piłkarzy. Dziesięć minut później znów był remis. Bramkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobył głową Samuel Mraz.
Mraz na raty pokonał Kovacevica w ostatniej sekundzie meczu
Legia prowadzenie odzyskała w 71. minucie i znów goście mieli sporo szczęścia. Rafał Augustyniak zdecydował się na strzał sprzed pola karnego. Pomocnik "wojskowych" nieczysto trafił w piłkę. Piłka przypadkowo trafiła do niekrytego Ryoyi Morishity i Japończyk z bliska pokonał golkipera Motoru.
Ostatnie słowo jednak należało w tym dniu do gospodarzy. W doliczonym czasie gry sędzia Przybył po analizie VAR podyktował rzut karny dla Motoru. Jego zdaniem bramkarz Legii interweniując na przedpolu najpierw trafił pięścią w piłkę, ale następnie trafił ręką w piłkarza lubelskiego zespołu.
Do "jedenastki" podszedł Mraz. Uderzył sygnalizowanie i Kovacevic odbił piłkę, która wróciła pod nogi Słowaka. Dobitka była już bezbłędna. Arbiter chwilę później zakończył mecz.
Remis oznacza, że Legia do prowadzącego Lecha Poznań traci już 10 punktów. Marzenia o mistrzostwie Polski stołeczni piłkarze muszą chyba odłożyć do przyszłego sezonu.