Podopieczni Dariusza Żurawia od pierwszego gwizdka sędziego zostali zepchnięci na własną połowę. Gospodarze narzucili szybkie tempo. W ciągu pierwszych dziesięciu minut trzykrotnie kotłowało się pod bramką Filipa Bednarka. Na szczęście za każdym razem poznaniacy oddalali niebezpieczeństwo od swojego pola karnego.
W 11. minucie wreszcie Lechowi udało wejść się na połowę rywala. Strzałem z dystansu golkipera Standardu próbował zaskoczyć Jakub Moder, ale jego uderzenie zostało zablokowane.
Po upływie kolejnych pięciu minut powinno być 1:0. Miejscowi "rozklepali" obronę "Kolejorza" i Collins Fai stanął oko w oko z bramkarzem Lecha i tylko jego kapitalnej interwencji goście zawdzięczają, że nie stracili gola.
W 27. minucie Bednarek znów uratował swój zespół. Tym razem bliski trafienia do siatki przyjezdnych był Obbi Oulare. Obiektywnie trzeba przyznać, że w pierwszych 30 minutach drużyna z Wielkopolski nie istniała na boisku.
Oulare swoją drugą okazję miał w 32. minucie. Napastnik ekipy z Liege uderzał efektowną "przewrotką". Po tym strzale piłka o metr minęła słupek bramki Lecha.
Pięć minut przed końcem pierwszej części gry Bednarek po raz trzeci uratował "Kolejorza" przed stratą bramki. Tym razem golkiper Lecha popisał się fantastycznym refleksem.
Lech drugi raz bramce gospodarzy zagroził dopiero w 45. minucie. Piłka po strzale Ishaka przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później drugą żółtą kartką ukarany został Oular i musiał opuścić boisko. Być może to wydarzenie zmieni obraz gry w drugiej połowie, bo piłkarze z Poznania mogą mówić o wielkim szczęściu, że do przerwy na stadionie w Liege było 0:0.
Grający w osłabieniu Standard oddał inicjatywę Lechowi, który ma więcej miejsca i dłużej utrzymuje się przy piłce. W 55. minucie goście przeprowadzili bardzo ładną akcję, zakończoną strzałem Tiby, ale uderzenie Portugalczyka było zbyt słabe żeby Bodart miał problem z jego obroną. Chwilę później sytuację sam na sam z bramkarzem ekipy z Liege był Sykora. Niestety górą w tym pojedynku był zawodnik golkiper miejscowych. Jednak w 60. minucie po dwójkowej akcji Puchacza z Ishakiem bramkarz Standardu musiał skapitulować. Szwedzki napastnik Lecha pokonał go mocnym uderzeniem w "krótki róg".
Radość poznaniaków nie trwała jednak długo. Po błędzie Tiby i szybkiej kontrze wyrównał Tapsoba. Na tym nie koniec kłopotów Lecha. W 75. Djordje Crnomarković po drugiej żółtej kartce musiał opuścić boisko.
Dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry Tapsoba ponownie mógł się "wpisać na listę strzelców". Tym razem minimalnie chybił. Jednak w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Laifis już się nie pomylił. Precyzyjnym strzałem głową pokonał Bednarka. Chwilę później sędzia zakończył mecz.
W kolejnym spotkaniu 3 grudnia wicemistrzowie Polski zmierzą się w Lizbonie z Benficą.
Standard Liege - Lech Poznań 2:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Mikael Ishak (60), 1:1 Badoul-Fessal Tapsoba (63), 2:1 Konstantinos Laifis (90+3-głową)
Żółte kartki: Standard Liege - Obbi Oulare, Michel-Ange Balikwisha, Nicolas Raskin, Aleksandar Boljevic; Lech Poznań - Djordje Crnomarkovic, Bohdan Butko, Wasyle Krawieć
Czerwone kartki: Standard Liege - Obbi Oulare (za drugą żółtą w 45+1. minucie); Lech Poznań - Djordje Crnomarkovic (za drugą żółtą w 74. minucie)
Sędziował: Petr Ardeleanu (Czechy)
Mecz bez udziału publiczności
Standard Liege: Arnaud Bodart - Collins Fai, Noe Dussenne, Konstantinos Laifis, Nicolas Gavory - Merveille Bope Bokadi, Michel-Ange Balikwisha, Gojko Cimirot, Nicolas Raskin - Maxime Lestienne, Obbi Oulare
Lech Poznań: Filip Bednarek - Bohdan Butko, Djordje Crnomarković, Thomas Rogne, Tymoteusz Puchacz - Michał Skóraś, Pedro Tiba, Jakub Moder, Jan Sykora - Dani Ramirez - Mikael Ishak