Legia zwyciężyła w Warszawie po bramce Azera Mahira Emrelego w 31. minucie.

To jest piłka, nie patrzymy na to, kto ile kosztuje i jaka jest wartość poszczególnych zawodników. Zaczynamy jedenastu na jedenastu i tak ten mecz wyglądał - dodał szkoleniowiec mistrzów Polski.

Reklama

Jak zaznaczył, był zadowolony z początkowych fragmentów spotkania, ale później jego podopieczni nieco stracili rezon.

Zaczęliśmy tak, jak chcieliśmy. Nawiązywaliśmy walkę, długo utrzymywaliśmy się przy piłce. Później przyszedł trudniejszy dla nas moment. Kilka łatwych strat i przestaliśmy grać, optyczna przewaga była po stronie Leicester. Na szczęście dla nas nic wielkiego się nie wydarzyło w pierwszej połowie... poza bramką Mahira - poprawił się z uśmiechem Michniewicz.

Trener Legii nie ukrywał, że zespół wiele zawdzięcza bramkarzowi Cezaremu Miszcie.

Dzisiaj rozegrał naprawdę perfekcyjny mecz i dzięki niemu wygraliśmy. Wiedzieliśmy, że Czarkowi pracy nie zabraknie, to się potwierdziło. Naszą rolą było ograniczyć "czyste" pozycje do strzału. Trochę w tym wszystkim było szczęścia, ale to też jest element gry. Cieszymy się, ale musimy być pokorni w ocenie Czarka. To młody zawodnik, który ma olbrzymi potencjał, ale wciąż potrzebuje doświadczenia. Widać było po nim, że odczuwa duże ciśnienie - ocenił Michniewicz.

Legia, która przed dwoma tygodniami pokonała na wyjeździe Spartak Moskwa także 1:0, ma sześć punktów i prowadzi w grupie. Rosyjski zespół wygrał w czwartek w Neapolu 3:2 i ma trzy punkty, Napoli i Leicester City - po jednym.

Sześć punktów nas bardzo cieszy, ale po wygranej Spartaka w Neapolu sytuacja w grupie niczego nam jeszcze nie gwarantuje. My jak zawsze będziemy chcieli w każdym meczu osiągać jak najlepsze wyniki - zapewnił Michniewicz.

Reklama

Wyraził też uznanie dla trenera gości Brendana Rodgersa.

Długo z nim rozmawialiśmy, przekazaliśmy mu prezent. Na pewno wyjedzie stąd zadowolony jeśli chodzi o przyjęcie i nastawienie. Jest sympatycznym człowiekiem o ogromnej kulturze i klasie. To dla nas, trenerów, lekcja, jak przegrywać z godnością. Mówię też o sobie: czasem w emocjach człowiek co innego mówi, inaczej się zachowuje... Cały sztab angielskiej drużyny zachował się z dużą klasą. Rodgers pogratulował nam zwycięstwa i postawy drużyny. To chyba nie była zwykła kurtuazja, myślę, że takie miał odczucia z boiska - uważa szkoleniowiec.

Michniewicz zapewnił również, że nie ma problemu z motywowaniem swoich piłkarzy, niezależnie od tego, z jakim rywalem grają.

Nic nie pozostawiamy przypadkowi. Przeanalizowaliśmy dokładnie nawet Wigry Suwałki, które grają o kilka klas niżej od nas. Kiedy jesteśmy faworytami, motywujemy się, żeby nie lekceważyć rywala, a taki mecz jak z Leicester jest jak 12-rundowa walka bokserska - wiadomo, że trzeba będzie przyjąć jakieś ciosy. Powiedziałem zawodnikom w szatni, żeby zapamiętali ten moment, to uczucie, gdy się wygrywa taki mecz - relacjonował.

Zaniepokojony był jedynie stanem zdrowia Szweda Mattiasa Johanssona, który opuścił boisko w drugiej połowie z powodu urazu.

Jeszcze nie wiemy, co z Mattiasem. Ma obolały mięsień dwugłowy uda, ale nie wiem, czy to naderwanie, naciągnięcie, czy jeszcze co innego. Bardzo żałuję, bo Mattias to świetny piłkarz i potrzebujemy go, ale jego problemem jest zdrowie. Musimy się zastanowić, jak doprowadzić go do takiego poziomu, żeby mógł grać co tydzień - przyznał Michniewicz.

Jego zdaniem Legia może poważnie myśleć o tym, że wiosną zagra w fazie pucharowej Ligi Europy.

Taką szansę czułem już po meczu w Moskwie, ale wyniki pokazują, że to wyrównana grupa. Napoli, które miażdży wszystkich w Serie A, przegrywa ze Spartakiem, który ma w swojej lidze kłopoty i przegrywa z nami... Trudno wybiegać w przyszłość - powiedział.

W następnej kolejce Legia zmierzy się na wyjeździe z Napoli, a Leicester City zagra w Moskwie ze Spartakiem.