Rywalizacja w Lidze Europy to nie tylko walka o drugie pod względem prestiżu trofeum klubowe na Starym Kontynencie, ale też udział w kolejnej edycji Champions League, bo takie prawo daje triumf w tych rozgrywkach.
Aż trzech tegorocznych półfinalistów LE ma małe szanse, aby występ w LM zapewnić sobie dzięki dobrej postawie na krajowym podwórku. Tylko drugi obecnie w Serie A Juventus jest tego bliski, choć jego los zależy od decyzji federalnego sądu apelacyjnego, który na 22 maja zaplanował wydanie decyzji ws. nałożonej pierwotnie przez federację, a później zawieszonej przez Włoski Komitet Olimpijski (CONI) kary 15 odjęcia punktów za nieprawidłowości finansowe, m.in. przy transferach.
Roma najbliżej finału
Na razie najbliżej finału - 31 maja w Budapeszcie - jest Roma. Ekipa ze stolicy Włoch ostatnio miała kłopot, by zacząć półfinał od zwycięstwa, więc może to być dla niej dobra wróżba. Pewny siebie jest jak zwykle portugalski szkoleniowiec rzymian Jose Mourinho, który zapewnił, że celem zespołu jest drugie z rzędu europejskie trofeum, bo przed rokiem jego piłkarze zwyciężyli w premierowej edycji Ligi Konferencji.
Zagraliśmy z wiarą, zaufaniem, rozsądkiem i koncentracją. Rywale z Leverkusen są groźni, gdy łatwo odda im się piłkę, ale nam udało się tego w Rzymie uniknąć. Teraz przed nami drugi krok do finału - przyznał Mourinho.
Trenerski pojedynek Alonso i Mourinho
Jego trenerski pojedynek z prowadzącym Bayer Xabim Alonso niektórzy określają jako potyczkę "mistrza z uczniem", bo były hiszpański piłkarz stawia pierwsze kroki w tym fachu, a Mourinho mógł podpatrywać, gdy był jego szkoleniowcem w Realu Madryt.
Trudno być zadowolonym po porażce w pierwszym meczu. Jednak jesteśmy bogatsi o doświadczenia, wyciągniemy wnioski. Musimy w czwartek wygrać, to cel nadrzędny, bo wtedy minimum będzie dogrywka. Nie ma już miejsca na błąd - ocenił Alonso, który dopiero pół roku pracuje jako pierwszy trener.
W komfortowej sytuacji mogła być przed rewanżem Sevilla, ale w siódmej minucie doliczonego czasu gry Federico Gatti uratował remis (1:1) w pierwszej konfrontacji z Juventusem.
Piłkarze ze stolicy Andaluzji są najbardziej utytułowanym zespołem Ligi Europy i Pucharu UEFA, który do 2009 roku był jej poprzednikiem. Już sześciokrotnie wznosili to trofeum, w tym cztery razy w ostatnich dziewięciu edycjach.
W Turynie zagraliśmy świetny mecz. Zatrzymaliśmy "Juve" w ofensywie, sami w ataku też byliśmy groźni. W czwartek musimy znowu powalczyć o pełną pulę, nie ma miejsca na żadne kalkulacje. Mam nadzieję, że kibice i magia stadionu Sancheza Pizjuana będą z nami - zaznaczył trener Sevilli José Luis Mendilibar, którego drużyna na własnym obiekcie w LE spisuje się świetnie, m.in. w poprzedniej rundzie pokonała Manchester United 3:0.
Optymizmu nie traci też szkoleniowiec "Starej Damy" Massimiliano Allegri. Jeszcze nic nie zostało rozstrzygnięte. W Sewilli wszystko jest możliwe - podkreślił.