Jagiellonia może trafić na Legię
Po raz pierwszy od 13 lat wiosną w europejskich pucharach grają dwie polskie drużyny. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2011/12, kiedy fazę grupową Ligi Europy przeszły Legia i Wisła Kraków.
Jeśli Jagiellonia w dwumeczu okaże się lepsza od TSC, to w kolejnej rundzie zmierzy się z Cercle Brugge, albo... z Legią Warszawa. Obie te ekipy zapewniły sobie bezpośredni awans do 1/8 finału.
Jagiellonia szybko odpowiedziała na gola TSC
W czwartkowy wieczór pierwsi powód do radości mieli miejscowi kibice. W 28. minucie wynik spotkania otworzył Prestige Mboungou. Piłkarz gospodarzy popisał się kapitalnym uderzeniem sprzed pola karnego. Po jego strzale piłka wpadła niemal w samo "okienko" bramki Sławomira Abramowicza.
Na odpowiedź Jagiellonii nie trzeba było długo czekać. Trzy minuty później znów był remis. Gola na 1:1 strzelił Jesus Imaz. Gwiazdor ekipy z Białegostoku wykorzystał błąd obrońcy i w sytuacji sam na sam z golkiperem rywali nie dał mu żadnych szans na skuteczną interwencję.
Pululu dał Jagiellonii prowadzenie
Na kolejne bramki trzeba było czekać prawie do samego końca. W ostatnich dziesięciu minutach regulaminowego czasu gry podopieczni Adriana Siemieńca dwukrotnie trafili do siatki serbskiej drużyny.
Najpierw, w 81. minucie na strzał około 25. metrów zdecydował się Afimico Pululu. Piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. Wydaje się, że w tej sytuacji lepiej mógł się zachować golkiper TSC, bo uderzenie napastnika Jagiellonii nie było zbyt mocne.
Imaz przypieczętował zwycięstwo Jagiellonii
Wynik spotkania ustalony został w 89. minucie. Drugi raz w tym meczu na listę strzelców wpisał się Imaz. Hiszpan tym razem wykorzystał złe ustawienie defensywy i ponownie z bliska nie miał problemów z trafieniem do bramki.
Zwycięstwo Jagiellonii 3:1 oczywiście jeszcze niczego nie przesądza, ale dwie bramki różnicy to solidna zaliczka przed rewanżem, który odbędzie się w Białymstoku. Grając przed własną publicznością zespół z Podlasia nie powinien mieć kłopotów dopełnieniem formalności.