Decyzja ta nie ma ostatecznego charakteru. Wykorzystamy wszystkie środki odwoławcze przewidziane w regulaminie dyscyplinarnym UEFA. Wystąpimy o pełne, pisemne uzasadnienie. W zależności od treści tego uzasadnienia, nasz zespół prawników przystąpi do przygotowania odwołania. Złożymy wniosek o wysłuchanie naszej strony, więc nasi przedstawiciele udadzą się do siedziby UEFA, aby przedstawić naszą argumentację. Obecnie nie mamy pełnego uzasadnienia i możemy tylko spekulować, za co jest ta kara - powiedział doradca zarządu Seweryn Dmowski podczas czwartkowego spotkania z przedstawicielami mediów.
UEFA postawiła mistrzowi Polski sześć zarzutów: zamieszki na trybunach, odpalanie rac, wrzucanie przedmiotów na boisko, niedostateczną organizację, zachowania rasistowskie oraz zablokowane drogi ewakuacyjne.
Nasza wstępna analiza wykazuje, że zachowanie kibiców Legii zostało uznane za rasistowskie. Będziemy dowodzić, że śpiewy na trybunie północnej nie miały charakteru dyskryminacyjnego - tłumaczył.
Kontynuujemy nasze postępowanie wyjaśniające. Na chwilę obecną ponad 60 osób zostało ukaranych zakazami stadionowymi o maksymalnej długości dwóch lat. Władze klubu podtrzymują deklarację, że po okresie zakończenia tych kar osoby objęte zakazami nie zostaną więcej wpuszczone na stadion przy Łazienkowskiej. Nasze postępowanie trwa i będziemy nakładali kolejne zakazy - dodał doradca zarządu Legii.
Oprócz zamknięcia stadionu klub został ukarany grzywną w wysokości 80 tys. euro.
Klub bada możliwości prawne w kwestii pociągnięcia do odpowiedzialności cywilnej sprawców incydentów - podkreślił Dmowski.
Decyzja UEFA ma związek z wydarzeniami, do jakich doszło w trakcie meczu pierwszej kolejki Ligi Mistrzów Legii z Borussią (0:6), 14 września przy Łazienkowskiej. Do zajść na trybunie zachodniej warszawskiego stadionu doszło około 10 minut przed końcem pierwszej połowy. Jak poinformowali przedstawiciele policji, grupa około 170 osób staranowała jedną z bram i była bliska przedostania się do sektora zajmowanego przez kibiców drużyny przyjezdnej. W momencie, kiedy doszło do starć z pracownikami ochrony, organizator meczu poprosił o pomoc policję, która pozostała na obiekcie do końca meczu.
We wtorek mistrzowie Polski przegrali drugie spotkanie w tej edycji Ligi Mistrzów. W Lizbonie ulegli Sportingowi 0:2.