Słynący z ofensywnej gry Liverpool w Madrycie był bezsilny. Atletico prowadzenie objęło już w czwartej minucie, kiedy po zamieszaniu w polu karnym piłkę do siatki skierował Saul Niguez. Później natomiast podopieczni trenera Diego Simeone robili to, z czego są doskonale znani - uważnie bronili się.
Ani Mohamed Salah, ani Sadio Mane, czy Roberto Firmino tak naprawdę nie zagrozili poważnie bramce strzeżonej przez Jana Oblaka. W całym spotkaniu, którego arbitrem był Szymon Marciniak, "The Reds" nie oddali nawet jednego celnego strzału.
W ostatnich 12 spotkaniach na własnym stadionie w fazie pucharowej Ligi Mistrzów Atletico straciło tylko jedną bramkę.
Rewanż w Anglii zaplanowano na 11 marca. Liverpool w drodze po trofeum w poprzednim sezonie wychodził już z większych kłopotów. W półfinale pierwszy mecz na wyjeździe z Barceloną przegrał 0:3, a na własnym stadionie wygrał 4:0.
Więcej emocji było w drugim spotkaniu, choć długo w Dortmundzie utrzymywał się bezbramkowy remis. Impas w 69. minucie przełamał Haaland. 19-letni Norweg popisał się snajperskim instynktem, strzelając gola po zablokowanym strzale Raphaela Guerreiro.
Goście wyrównali w 75. minucie za sprawą Neymara, ale uznanie w tej akcji należy się przede wszystkim Kylianowi Mbappe. Francuz wpadł w pole karne mijając kilku obrońców i doskonale wyłożył piłkę Brazylijczykowi.
Remis na tablicy wyników utrzymał się tylko dwie minuty. Tym razem Haaland popisał się pięknym strzałem zza pola karnego.
Norweg do BVB trafił w styczniu z Red Bull Salzburg. W obecnej edycji Ligi Mistrzów zdobył łącznie 10 bramek i w klasyfikacji najlepszych strzelców zrównał się z Robertem Lewandowskim, którego Bayern Monachium za tydzień zagra na wyjeździe z Chelsea Londyn.
Podwójny jubileusz świętował we wtorek Piszczek. Kapitan Borussii wystąpił w 350. meczu tej drużyny licząc wszystkie rozgrywki, a w Lidze Mistrzów trykot dortmundczyków założył po raz 50. Nikt w historii klubu nie rozegrał w tych prestiżowych rozgrywkach większej liczby spotkań.