Bramka Mikaela Ishaka zapewniła Lechowi skromną zaliczkę przed rewanżem, ale droga do awansu do drugiej rundy eliminacji jest jeszcze daleka. Szwed w barwach poznańskiej drużyny zdobył już dziewiątego gola w europejskich pucharach.
Debiut nowego trenera
Holender John van de Brom we wtorkowym spotkaniu oficjalnie debiutował w roli szkoleniowca Lecha. Nie dokonał zbyt wielu zmian w porównaniu do składu, w którym "Kolejorz" zdobywał mistrzostwo kraju. Z nowych graczy wystąpił tylko ukraiński bramkarz Artur Rudko, a na prawej pomocy zagrał Norweg Kristoffer Velde, który wiosną bardzo rzadko pojawiał się na boisku.
Pierwsze minuty jeszcze wyglądały jeszcze w miarę obiecująco w wykonaniu lechitów, ale potem inicjatywa należała już do rywali. Piłkarze Karabachu z każdą kolejną akcją czuli się coraz pewniej, przy okazji pokazując świetne wyszkolenie techniczne. Często szukali pojedynków jeden na jeden i stwarzali sporo zagrożenia pod bramką Rudki. Na szczęście dla gospodarzy większość strzałów Azerów mijała światło bramki.
Karabach grał, a gola strzelił Lech
W 17. minucie Richard Almeida był bliski pokonania Rudki; uderzył mocno, lecz nad poprzeczką. Gospodarze momentami mieli spore problemy z wyjściem z własnej połowy i kibice "Kolejorza" z pewnością nie mogli sobie przypomnieć, kiedy ich zespół po raz ostatni został tak zdominowany i to na własnym boisku.
Poznaniacy swojej szansy szukali w kontratakach, ale brakowało dokładności i też automatyzmów w rozgrywaniu akcji, które były ich mocnym atutem jeszcze dwa miesiące temu.
Momentami wydawało się, że gol dla mistrza Azerbejdżanu wisi w powietrzu, ale gospodarze przetrwali napór przeciwnika. Krótko przed przerwą po ładnej i przemyślanej akcji lechici objęli prowadzenie. Do dośrodkowania Joela Pereiry nogę dołożył Ishak. Statystyki były za Karabachem, ale to mistrzowie Polski schodzili do szatni przy korzystnym wyniku.
W końcówce Rudko uratował zwycięstwo
Po przerwie podrażnieni Azerowie rzucili się do ataku na bramkę gospodarzy, lecz mistrzowie Polski nie dali się już tak stłamsić, jak w pierwszej połowie. To poznaniacy często stwarzali większe zagrożenie w polu karnym gości. Ishak mógł podwyższyć prowadzenie, ale źle obliczył lot piłki i nie trafił głową w piłkę.
Jeszcze lepszej okazji kilkanaście minut później nie wykorzystał rezerwowy Filip Szymczak, który przez nikogo nieatakowany uderzył z ok. 13 metrów dość niemrawo. Golkiper gości odbił piłkę przed siebie, a zamykający akcję Michał Skóraś zamiast od razu uderzyć, zaczął przekładać piłkę i rywale zażegnali niebezpieczeństwo.
Lech wspierany przez ponad 25 tysięcy fanów na moment dostał wiatr w żagle, sporo ożywienia w grę poznaniaków wniósł inny rezerwowy Adriel Ba Loua, ale po chwili Rudko uratował zespół po strzale Abdellaha Zoubira. Końcówka znów należała do Karabachu, lecz defensywa gospodarzy nie popełniała błędów.
Lech Poznań - Karabach Agdam 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Mikael Ishak (41)
Lech Poznań: Artur Rudko – Joel Pereira, Lubomir Satka, Antonio Milic, Pedro Rebocho – Kristoffer Velde (62. Adriel Ba Loua), Radosław Murawski (83. Alan Czerwiński), Joao Amaral (62. Filip Szymczak), Jesper Karlstroem, Michał Skóraś – Mikael Ishak (80. Nika Kwekweskiri)
Karabach Agdam: Szachrudin Mahammadalijew – Marko Vesovic, Maksim Medwiediew, Kevin Medina, Elwin Cafargulijew (82. Tural Bajramow) – Gara Garajew, Leandro Andrade (62. Filip Ozobic), Richard Almeida (62. Marko Jankovic) – Kady (82. Kwabwena Owusu), Ibrahima Wadji (62. Ramil Szejadajew), Abdellah Zoubir
Żółte kartki – Lech Poznań: Jesper Karlstroem, Filip Szymczak. Karabach Agdam: Richard Almeida, Leandro Andrade
Sędziował: Jose Luis Munuera Montero (Hiszpania)
Widzów: 25 118