"Związek, w pełnym porozumieniu z piłkarzami Serie A, postanowił, że gracze nie wyjdą na boiska w piątej kolejce mistrzostw kraju, w dniach 25 i 26 września, w proteście przeciwko narzucaniu nowych warunków umów" - powiedział na konferencji prasowej obrońca klubu AC Milan Massimo Oddo.

Reklama

Związek Zawodowy od dawna "potrząsa szabelką strajkową" po załamaniu się rozmów na temat odnowienia kontraktów zbiorowych i gwarantowanych praw zawodniczych, których zasady wygasły z końcem ubiegłego sezonu.

Pełna kolejka rozgrywek Serie A zaplanowana jest na ten weekend i jeśli dojdzie do strajku 25 i 26 września nastąpi zamieszanie w harmonogramie ligi, niekorzystne także dla telewizyjnych nadawców. A niedawno włoski futbol wydobył się z chaosu, jaki spowodował skandal 2006 r. z ustawianiem meczów i po gruntownych zmianach we władzach Włoskiej Federacji Piłkarskiej (FIGC), po blamażu obrońców tytułu w mistrzostwach świata 2010 w RPA.

W ubiegłych sezonach Związek Piłkarzy Zawodowych Włoch niejednokrotnie groził strajkiem, ale zawsze przed wyznaczoną datą bojkotu rozgrywek wycofywał się i osiągał porozumienie z szefami włoskiego futbolu.

Tym razem jednak spór w sprawie kontraktów jest znacznie ostrzejszy. "Strajk z pewnością będzie. Jest protestem przeciwko brakowi nowego kontraktu zbiorowego, ale także przeciw traktowaniu piłkarzy jak rzeczy" - oświadczył Oddo, członek AIC i mistrz świata z 2006, obecnie rzadko grający w pierwszym zespole Milanu.



Władze Serie A, utworzonej na odmiennych zasadach niż pozostałe "dywizje", oznajmiły, że zaproponują nowe umowy zbiorowe z piłkarzami w najbliższy poniedziałek. Związek Zawodowy został w ubiegłym roku poważnie zaniepokojony ubiegłoroczną tendencją do zmuszania zawodników do zmiany barw klubowych, gdy już byli niepotrzebni.

Reklama

Na przykład Juventus Turyn był skłonny pozbyć się lewego obrońcy Fabio Grosso, który strzelił decydującego gola w serii rzutów karnych w finałowym meczu MŚ 2006 (Włochy - Francja 1:1, dogr., k. 5:3). Grosso pozostał w klubie, choć grał mało.

Wśród innych przypadków można wymienić losy napastnika AS Roma Julio Batisty, którego też umieszczono na liście transferowej. Piłkarz jednak postanowił nie odchodzić z klubu.

Kibice i niektórzy prezesi klubów od dawna narzekali na to, że gdy gracz chce opuścić klub może być zawsze "szachowany" groźbą transferu pod pozorem, że nie daje z siebie tyle klubowi, ile powinien. Związek Zawodowy zarzuca też niektórym klubom, że w ostatnim roku ważności kontraktu chcą go zerwać z niechcianym graczem i płacić mu tylko połowę z tego, co powinny.